Imię/Imiona: Chavac
Nazwisko: Vael (Jednak jest to jego nazwisko rodowe,
którym według prawa nie może się już dłużej posługiwać.)
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Tak naprawdę nie wie ile ma lat. Twierdzi jednak, że
jest bardzo młody.
Rasa: Oświecony
Orientacja: Demiseksualny
Charakter: Mężczyzna unika jakichkolwiek
kontaktów z ludźmi. Nie odczuwa potrzeby przebywania z nimi, a wręcz
przeciwnie, boi się ich. Na początku kiedy odkrył w jaki sposób może uniknąć
bolesnej śmierci, czuł wyrzuty sumienia, za tych których zamordował, z czasem
jednak one zupełnie zniknęły. Nie zwraca uwagi na cudze cierpienie, można
powiedzieć, że jeśli o to chodzi, śmiało pomógł by mordercy dopaść ofiarę po
czym sam by go zabił i skonsumował. Jest wyjątkowo sprytną osobą co pokazują
chociażby jego szczegółowe plany wykradania i torturowania swoich zdobyczy.
Stał się mściwy, nauczył się brać to czego aktualnie potrzebuje bez
najmniejszego zapytania, w końcu po co ma się kogoś pytać o zdanie? Na sto procent
jeśli ktoś na niego wpadnie on szybko ucieka pozostając niezauważonym, wychodzi
tylko w nocy co znacznie ułatwia mu realizowanie postawionych przez siebie
celów. Nigdy nie miał przyjaciół, nie czuł miłości więc co za tym idzie nie
umie zachować się w takiej sytuacji jeśli w ogóle do takiej by doszło. Jest
ciekawski, ale kończy się ona zazwyczaj na obserwowaniu czegoś lub kogoś z
daleka. Dobrze wie, że z niektórymi przeciwnikami po prostu nie ma szans więc
nie pakuje się w sytuacje z której może nie wyjść. Najprawdopodobniej gdyby
ktoś kiedyś odrzucił jego uczucia, zabiły by te osobę z zimną krwią, po czym
zwyczajnie ją zjadł. Jest niestabilny psychicznie i zdarzają mu się czasami przywidzenia
lub niekontrolowane napady szału.
Miejsce urodzenia: Królestwo Du’Courteu
Miejsce zamieszkania: Błąka się po świecie, nigdzie nie
zostaje zbyt długo.
Hierarchia: Avyrached
Reputacja: Bardzo Zła
Partner/ka: Jest to ostatnia
rzecz o której obecnie myśli, nie chce nikomu zniszczyć życia swoją śmiercią.
Rodzina: Nigdy nie poznał
swojej matki. Zawsze był trzymany na uboczu rodziny. Miał tylko ojca i
siedmioro rodzeństwa. Teraz nie chce ich nawet znać, wyrzekli się go zaraz po
tym jak dowiedzieli się, że powoli umiera. Brata i siostrę skonsumował.
Umiejętności:
Nie wie czym tak naprawdę jest, ani tym
bardziej co potrafi, jego byt zawsze był dla niego zagadką.
Historia: Na świat przyszedł w królestwie Du’Courteu, w
liczącej już wtedy siedmioro dzieci, rodzinie szlacheckiej. Będąc ósmym
dzieckiem nie miał żadnych przywilejów, a co za tym idzie nie miał szans na
indywidualne lekcje tak jak reszta jego rodzeństwa. Swojej matki nie poznał
nigdy, ze względu na to, że podobno uciekła ona nie długo po jego narodzinach.
Mały, kruchy chłopczyk często nocami płakał co jak się później okazało było
przyczyną rozwijającej się choroby. Już jako niemowlę miał problemy zdrowotne i
dniami modlono się by wielka Bogini dała mu żyć i nie zabierała go do siebie.
Za każdym razem Chavac wychodził z choroby bez najmniejszego problemu,
aczkolwiek przechodził je w sposób bardzo ciężki, gdzie wielokrotnie groziła mu
śmierć. Rósł bardzo powoli, był dużo niższy od rówieśników. Często wyśmiewano
go za to jak wygląda i że na pewno jest spaczony lub pod wpływem klątwy. W
końcu każde inne dziecko rozwijało się normalnie, a tylko on jeden był
chodzącym dziwadłem. Utwierdzano go w przekonaniu, że nie powinno go być na tym
świecie, a jego żywot jest skazą na całej rodzinie. Prześladować zaczęło go
nawet rodzeństwo, które bez skrupułów wymierzało mu ciosy prosto w jego małe,
chude ciałko. W końcu doszło do tego, że podczas jednego z takich incydentów
dzieciak zemdlał. Wezwano najlepszego medyka by upewnić się, że wszystko z nim
w porządku. Jednak ten nie miał dla nich najlepszych wieści. Dziecko powoli
umierało. Słysząc to momentalnie osłupieli, jakby dzieciaki, które do tej pory
nękały swojego brata, nagle zrozumiały swój błąd. Ojciec jednak szybko
otrząsnął się z szoku. Nakazał pozbyć się chorego chłopca i wymazać z pamięci
jego istnienie. Nie chciał mieć potomka z jakimkolwiek upośledzeniem, a już tym
bardziej śmiertelną chorobom. Młodzika ubrano więc w najprostsze ubrania i
chorego, zmarnowanego życiem wyrzucono za drzwi posiadłości. Od tamtej pory
musiał radzić sobie sam. Szybko uciekł z terenów wielkiego mocarstwa i udał się
tam gdzie nikt o nim zapewne nie słyszał. W nowym dla niego miejscu szybko
znalazł zainteresowanie swoją osobą. Nie wiedziano jednak jaki mroczny sekret
skrywało to dziecko. W końcu jednak usłyszał coś więcej niż tylko „Nie nadajesz
się nawet do najprostszych zadań, śmieciu.”. Cóż, był wrakiem człowieka, a
raczej dziecka bo jak inaczej nazwać ledwo chodzącą, zmarzniętą i słabo
wytrzymującą psychicznie już istotkę? Schronienie znalazł na jakiś czas u
pewnej staruszki, która podobnie jak on miała jakąś wadę. Była ślepa. Bez trudu
jednak poruszała się po swoim domu, Chavac bardzo często jej pomagał a ona
odwdzięczała się mu miłością i schronieniem. Szczęście nie trwało długo,
starsza pani zmarła a chłopak został oskarżony o próbę kradzieży pozostałego
jej majątku, na nic były tłumaczenia. Zabrano go do lochów a tam torturowano
jego wątłe ciało. Z czasem tych blizn zebrało się dużo więcej. Był wykończony,
zarówno psychicznie jak i fizycznie. Każda kolejna chwila życia przytłaczała go
i odbierała chęci na dalszą egzystencje. Jednak dalej ją wiódł. Coś nie
pozwalało mu się poddać. Miejsce gdzie go przetrzymywano śmierdziało
stęchlizną, było brudno i roiło się od szczurów, a ich dalej bawiło znęcanie
się nad słabszym, który i tak już ledwo zipał. Którejś nocy jeden ze strażników
zapomniał zamknąć jego cele, w końcu czego się spodziewać po upitym prawie do
nieprzytomności alkoholiku. Skorzystał z okazji i resztkami sił jakoś udało mu
się uciec. Z pierwszym wdechem świeżego powietrza pojawiły się pierwsze wymioty
krwią. Dość często ją zwracał, widocznie choroba już zaczęła wpływać na jego
układ pokarmowy. Im dalej szedł tym gorzej się czuł, lata tortur pozostawiły po
sobie pewnego rodzaju traumę. Nie dawał się nikomu dotknąć, unikał
jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi. Bał się momentami nawet własnego cienia. W
końcu zrezygnowany usiadł na skraju klifu przyglądając się krajobrazom.
Zastanawiał się nad tym czy dalej powinien toczyć swoje marne życie. W tym
czasie wiele razy jeszcze zwymiotował krwią. Czuł się jakby miał zaraz wypluć
cały swój żołądek, a na dodatek był mocno wychudzony, nie jadł nic od długiego
czasu, sam zastanawiając się jak właściwie się stało, że dalej potrafi stać o własnych
nogach. Jednak jego umysł opanowało spaczenie. Zaczął mieć urojenia, czuć jakby
coś cały czas go obserwowało kiedy w rzeczywistości nikogo z nim nie było.
Rozmawiał sam ze sobą zagłuszając pustkę w sercu, która pozostała po wielu
latach tułaczki. U schyłku jego życia jakby mogło się wydawać chłopak był
zmuszony do zjedzenia ludzkiego mięsa, po to aby przeżyć ponieważ nie był w
stanie nic sam upolować, jego ciało było na to zbyt słabe. Osobą, którą zjadł
była niegdyś jego siostrą. Zaczaił się na nią po czym brutalnie ostatkami sił
poderżnął jej gardło. Dopiero po tym posiłku zaczął powoli wracać do siebie.
Jego mięśnie powoli się regenerowały, trwało to kilka lat, ponieważ choroba
skutecznie niszczyła nowo powstałe tkanki. Wydawać się mogło, że podniósł się
już do góry, ale jego fatum znów się odezwało, nie pozwalając mu spokojnie
dożyć końca jego życia. W jego serce wkradła się obojętność na cierpienie
ludzkie, tak jak to reszta ludzi była obojętna lub wrogo nastawiona do niego.
Wszystko ze względu na jego niedoskonałość. Potrafił bez skrupułów zamordować
człowieka tylko po to aby pozyskać jego mięso. To sprawiało, że jego choroba
cofała się dając mu dużo więcej czasu. Teraz już nic innego się nie liczyło,
musiał zabijać by sam przeżyć, ale w końcu przecież i tak już zamordował kilku
ludzi, dlaczego by więc nie następnych? Z biegiem lat jego skóra przybrała
blady kolor ze względu na to, że chował się w jaskiniach by nikt go nie
znalazł. Atakował pod osłoną nocy by najpierw porywać swoje ofiary, a potem je
torturować. Jeśli już o nie chodziło…cóż można powiedzieć, że miał bardzo
wybujałą wyobraźnię. Wiele z nich bazował na swoich osobistych doświadczeniach,
ale kilka wymyślił sam. Potrafił odciąć ofierze jedną z kończyn by następnie na
jej oczach konsumować swój świeży posiłek. Do swoich ofiar nie odzywał się
nigdy. Milczał, co jeszcze bardziej doprowadzało zwierzynę do szaleństwa.
Układał znakomite plany, które z łatwością zapamiętywał. Szaleniec o którym
niebawem usłyszał kontynent. Głosiły legendy, że włamuje się do domostw i
wykrada dzieci w bardzo młodym wieku, że one nigdy nie wracają, chociaż
ostatnia z tych rzeczy jest jednak prawdą. Żadna z jego zdobyczy jeszcze nigdy
nie uciekła. Na tej liście znalazł się jeszcze jeden z jego braci. Już kilka dni
wcześniej wiedział czego użyje by zadać mu jak największe cierpienie, w jaki
sposób i czym odetnie mu kończyny by później pożywić się jego mięsem. Porwał
pod osłoną nocy rodzonego brata i z dużym impetem cisnął nim o ostry kamień w
mrocznej grocie. Bez trudu przywiązał go do kołków mocno wbitych w ziemie.
Przerażona ofiara zaczęła krzyczeć jednak on szybko ją zakneblował. Wepchnął mu
do gardła pukiel starych włosów tak by ten skutecznie się uciszył. Przerażenie
jakie malowało się na jego twarzy było czymś cudownym dla oprawcy. Aby jego
braciszek zobaczył po raz ostatni z kim zadarł, zdjął opaskę zasłaniającą jego
twarz. Ukazała się jego blada cera i czerwone oczy przepełnione nienawiścią.
Jura wiedział kim owy mężczyzna jest. Zepsute chorobą dziecko teraz okazało się
jego największym koszmarem. Przez to jak zaczął się nerwowo majtać i przełykać
ślinę zaczął dławić się garścią włosia wciśniętego w jego przełyk. Chavac ukrył
tam mały haczyk, który powoli rozdzierał wnętrze jego braciszka. Patrzył jak
ten próbuje coś zrobić by to wyciągnąć. Zarechotał tylko a następnie unosząc
wysoko tępą siekierę, odciął mu nogę pod kolanem. Bez najmniejszych skrupułów
podniósł świeży kawał mięcha z wylewającą się krwią i zwisającymi żyłami po
czym wgryzł się patrząc jak zwierzyna z obrzydzenia wymiotuje a następnie dławi
się swoimi rzygami. Po wielu godzinach cierpienia serce Jury stanęło, a
roześmiany od ucha do ucha mężczyzna konsumuje resztki jego ciała.
Ciekawostki:
- Boi się innych istot ludzko podobnych,
więc nie ma szans by móc do niego swobodnie podejść.
- Musi jeść mięso ludzkie by choroba
cofała swoje stadium.
- Jego relacje z innymi kończą się na
etapie obserwacji, zacznijmy od tego, że ktoś musi go najpierw zaciekawić.
- Symbole, które miał na ciele gdy był młodszy zostały [art po prawej], wraz z dorastaniem pojawiły się także te na twarzy [art po lewej].
Przynależność: Nigdzie nie chciano go przyjąć.
Stróż: eltena || pszemekcruentuscaligo@wp.pl ||
Antychryst#5985
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz