Rumeysa Mortem - Postać Główna

Imię/Imiona: Rumeysa Zora
Nazwisko: Mortem
Płeć: Panienka
Wiek: 13 lat
Rasa: Człowiek
Orientacja: Heteroseksualna (?)
Charakter: Zora, bowiem właśnie to imię preferuje dziewczyna, jest przyjacielska i uprzejma, co zważywszy na jej historię wcale nie jest takie oczywiste jednoznaczne. Z reguły słucha starszych od siebie, ale zdaje się, że odziedziczyła upór po matce, a wytrzymałość po ojcu – dlatego ostatecznie zawsze dąży do dopięcia swego. Nie jest jednak butna, potrafi być łagodna w obyciu. Jeśli nie może pokonać przeszkody, stara się odnaleźć najlepszą z dróg – taką, by nie musiała niczego forsować, bowiem dziewczyna jest za młoda na tupanie nogą i samodzielne decydowanie za siebie. Uwielbia rozmawiać i żartować, a jej żywiołowość i umiłowanie typowo chłopięcych zajęć nie czyni z niej eleganckiej damy. Umie jednak dostosować się do dworskiej etykiety i świecić jako ozdoba balów dworskich. Bywa bezczelna wobec osób, które próbują zdusić w niej niezależność i chęć do życia. Namiętnie krytykuje kobiece obyczaje i często bywa obiektem kpin innych dziewczynek w jej wieku, jeśli zdarzy jej się zbyt głośno zaśmiać, prześcignąć chłopca lub przechwalać zdolnością zajeżdżania koni. Ze względu na nieciekawą sytuację rodzinną miewa słabsze momenty. Należy do tych, którzy prędzej uderzą, niż rozpłaczą się po usłyszeniu obelgi. To nie zmienia jednak faktu, iż Zora jest jeszcze dziewczynką, a jej dziecięce serduszko pozbawione miłości rodziców często wyciska z niej łzy – wtedy, gdy nikt nie widzi.
Miejsce urodzenia: Gród niedaleko Mue’Casty
Miejsce zamieszkania: Gród niedaleko Mue’Casty
Hierarchia: Avyrached
Reputacja: Neutralna
Partner/ka: brak
Rodzina: Niechętnie wychowujący ją rodzice o wysokim statusie społecznym i młodszy brat, Elijah Casimir.
Umiejętności: Obecnie nie posiada szczególnych zdolności. 
Historia: Rumeysa urodziła się jako pierwsze dziecko lorda Aleksandra Mortema, wybitnego inkwizytora, cztery lata po jego hucznych zaślubinach z lady Shahiyeną. Stała się znamienitym zwieńczeniem związku, jaki z wielu powodów w oczach społeczeństwa miał uchodzić za idealny. Jednak nic nie było idealne. Lord Mortem pragnął syna, który w przyszłości poszedłby w jego ślady i zapewnił mu dumę. Powierzył wychowanie córki egzotycznej wybrance, podczas gdy on odbywał wielotygodniowe wyprawy i piął się w hierarchii królewskiej. Dziewczyna nie pamięta tych czasów, ale z opowieści służących wywnioskowała, że już wtedy matka nie chciała się nią zajmować. To kucharka słyszała, jak Rumeysa wypowiada pierwsze słowo. Sprzątaczki uczyły ją stawiać pierwsze kroki. Zaś ogrodnicy opowiadali jej bajki o cudownych oraz przeklętych stworzeniach. Z braku opieki, dziewczynka od maleńkości wymykała się na dwór i przebywała tam całymi dniami, niejednokrotnie wracając do domu z otarciami i siniakami. Chętnie pomagała służbie w codziennych zajęciach, ponieważ nauczyła się postrzegać ich jako rodzinę, a nie niewolników – w przeciwieństwie do jej rodziców. Nawet dzisiaj nie lubi być obsługiwana i czuje się bardzo niezręcznie, gdy ludzie, którzy ją wychowali, zwracają się do niej per „pani”. Rumeysa może i miałaby szansę na zbliżenie się do rodzicielki, gdyby nie fakt, że Shahiyena ponownie wydała na świat potomstwo, kiedy dziewczynka miała zaledwie sześć lat. Akurat wtedy dane jej było przystąpić do nauki kaligrafii, dyktowania i retoryki. Bała się, iż nie będzie mieć już nigdy czasu na bieganie po ogrodach, pomaganie w stajni, czy podkradanie owoców z sadu (które i tak należały do niej, ale skradanie się należało od zawsze do jej ulubionych zajęć), lecz o wiele bardziej cieszyła ją myśl, że w końcu pozna swoją matkę. Zgodnie z regułami dworskimi, wyedukowana matka udziela niezbędnych lekcji swojej córce. Jakże żałośnie smutne było oblicze Rumeysy, gdy oglądała zza uchylonych drzwi własną matkę przechadzającą się po pokoju z cichutko szlochającym zawiniątkiem. To wtedy po raz pierwszy usłyszała, jak matka śpiewa. Bowiem Shahiyena chętnie nuciła kołysanki swemu nowonarodzonemu synkowi, Elijahowi, chętnie do niego mówiła, a na jej twarzy gościł wówczas promienny uśmiech i zachwyt, jakim nigdy nie obdarzyła córki.
Zora pierwszy raz w życiu poczuła się opuszczona. Do dworu wkrótce sprowadzono wybitne guwernantki, mające nauczyć dziewczynki wzorcowej etykiety i przygotować ją do zamążpójścia. Jak się okazało, wraz z nauczycielkami przybyli także lekarze. Dziwni medycy, o dziwnym wykształceniu, parający się alchemią. Shahiyena uważała, że jej syn jest chory, ale odmówiła mężowi sprowadzenia fachowców doglądających rodziny inkwizytorów – wręcz przeciwnie. Określając ich konowałami, zażądała wezwania specjalistów własnego wyboru. Ani Rumeysa, ani lord Aleksander nigdy nie dowiedzieli się tego, co usłyszała lady dworu. Tak czy inaczej, dowiedziała się czegoś, co skłoniło ją do zamknięcia się w prywatnych komnatach wraz z synem i zakazania komukolwiek oprócz samodzielnie wydzielonej służby do przekraczania ich progu. 
Lata mijały, a w Zorze narastała irytacja. Widując matkę jedynie podczas jedynego w tygodniu rodzinnego obiadu, słyszała z jej strony dobitne sugestie ponaglające ojca w znalezieniu jej narzeczonego. Krytykowała wyniki córki, uważając, że w ten sposób nie zostanie wzięta za żonę. Tymczasem Zora coraz częściej wymykała się z lekcji, wzbraniając się przed dalszą edukacją. Z braku obecności matki w swoim życiu, dążyła do zdobycia uwagi ojca. Jeździła konno, dźwigała ciężkie worki ze zbożem i skrzynie, skradała się. Jednak zawsze słyszała tylko jedno: „Gdybyś była chłopcem…”. Lecz nie była. I odczuwała nienawiść do brata, rosnącego poza jej ciekawskimi oczami gdzieś za zamkniętymi drzwiami w komnatach matki. Lata mijały, a Elijah nigdy nie wychodził. Właśnie wtedy Rumeysa postanowiła skorzystać z sytuacji – wykorzystała gniew ojca, krytykującego poczynania żony, zarzucającego jej bezsensowne izolowanie chłopaka od świata i przynoszenie mu wstydu. Dziewczyna wyraziła chęć dołączenia do Inkwizycji. Zdecydowanie nigdy nie zapomni pierwszej pochwały usłyszanej z ust któregokolwiek z rodziców: „Przynajmniej córka nie przyniesie mi wstydu!”. Aczkolwiek nie potrafiła się radować. Nie z obrazem wzroku matki, której oblicze na dźwięk słowa „Inkwizycja” przybrało istnie morderczy wyraz. Dziewczyna nie rozumiała z tego zupełnie nic. Ani trochę.
Lecz zaczęła się zastanawiać nad losem własnego brata i nad prawdziwym powodem ukrywania go przez matkę.
Ciekawostki:
  • Opanowała perfekcyjnie jazdę konną w wieku dziewięciu lat, a mając dziesięć lat dosiadała ogiery – czego nie wolno robić kobietom w ogóle.
  • Pragnie dołączyć do Inkwizycji tylko po to, by uzyskać status wojowniczki, upoważniający kobiety do samodzielnego decydowania o swoim zamążpójściu.
  • Żaden chłopiec w jej wieku nigdy jej nie prześcignął – ani w biegu z przeszkodami, ani w linii prostej, ani we wspinaczce na drzewie!
  • Jej rodzice o tym nie wiedzą, ale jeden ze starszych ogrodników ma za sobą kryminalną przeszłość. Nigdy nie został schwytany. Zora za maleńkości nazywała go dziadkiem, a rozczulony dziadzio, nieposiadający własnych wnucząt, nauczył ją kilku własnych sztuczek, w tym otwierania mniej skomplikowanych zamków.
  • Przez kilka lat nie znosiła swojego brata i w duchu zarzucała mu odebranie jej matki, lecz teraz wypełnia ją tylko niechęć wobec siostry, a wobec brata współczucie.
Przynależność: brak
Stróż: Discord - Tetris Heart#7287, dodokoniara@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...