wtorek, 31 grudnia 2019

Od Olimpii do Insaniego - Podróż warta swojej ceny

Olimpii szczena opadła, gdy zobaczyła, jak jej towarzysz dosłownie wchłania ubranie. Zamrugała kilka razy, niedowierzając. "Czyżby sobie zachowywał to na później?" - pomyślała. Jednak nie była tego taka pewna, gdy powiedział, że jednak mu się ten ubiór znudził.
Gdy znowu została owinięta, pomyślała tylko: "No nie, znowu...", ale tak na prawdę nie musiała narzekać, chociaż była jedną z tych osób, które bardzo nie lubią stać bezczynnie.
Gdy dotarli na miejsce, dziewczyna musiała chwilkę odsapnąć, bo mimo, że nic nie robiła, to jednak dziwne uczucie być przez jakiś czas zawiniętym w całości przez dosyć grubą warstwę skóry. Już po chwili rozglądała się i zachwycała każdą rzeczą, jaką zobaczyła w tym miejscu. Nigdy nie była w tak ciekawie zagospodarowanym pomieszczeniu. Jednak coś nie dawało jej spokoju, a dokładniej odczuwała puls w ręce. Nie potrafiła określić, czy to gdzieś w dłoni, czy może na całkowicie drugim końcu ręki. Po prostu wiedziała, że znajdują się oni tam, gdzie mieli dotrzeć.
- Ciekawe kto to stworzył, nie? - chciała zadać pytanie towarzyszowi, który w tym momencie był już w zupełnie innym miejscu, niż Olimpia się spodziewała.
Mimo, że jej myśli zajęte były w większości przepięknymi kryształami na kształt żyrandoli, to myślała także nad tym, co o tej całej przemianie powiedział jej Insani. Stwierdziła jednak, że te myśli zostawi sobie na później, chociaż i tak wiedziała, że w międzyczasie będą ją nawiedzać, bo sytuacja zdawała się jej być     cholernie ciekawa. Ruszyła więc w stronę statku, za Insanim.
-Fantastyczny wystrój, nie prawdacie? - usłyszała nagle szept za sobą. Odwróciła się jak poparzona, przygotowując pięść, gdyby miała komuś odwinąć, jednak ku jej zdziwieniu nie było tam nawet cienia. Podrapała się więc po głowie, nie do końca wiedząc ci się wydarzyło, po czym wzruszyła ramionami i ruszyła dalej.

"Może mi się przesłyszało... albo to przez ten środek transportu..."- pomyślała.
Po chwili jednak poczuła, że ktoś szturchnął ją w rękę. Tym razem jednak zobaczyła skrawek płynącej w powietrzu czerwonej szaty, która zniknęła w chwili gdy Olimpia próbowała jej się bardziej przyjrzeć. Zastygnęła w miejscu, zastanawiając się, czy przypadkiem Insani nie ma jakichś zdolności klonowania się i czy sobie z niej nie robi żartów. Nie zignorowała tego, jednak teraz jej umysł zaprzątnięty był ogromnym wrakiem statku, do którego po chwili oboje dotarli.
Insani jak zwykle nie pierniczył się z wejściem do zabytku, co trochę zabolało Olimpię, bo była cichą wielbicielką staroci i wszelkiego rodzaju zabytków. Wnętrze statku było nie z tego świata, wyglądało jak wyjęte z dziwacznego cyrku, czego można się było rzeczywiście nie spodziewać. Olimpia chwilkę się zamyśliła podziwiając wszystkie te pierdółki znajdujące się dla ozdoby w środku, że zupełnie straciła z oczu swojego towarzysza. Chciała skorzystać z takiej okazji i pooglądać dosłownie wszystko co się wokoło znajdowało.
Nagle nie wiadomo skąd wyłoniła się osoba w bardzo znajomym czerwonym płaszczu. Twarz jednak miała zakrytą. Gdy Olimpia ją zobaczyła, to podskoczyła, ponieważ wcześniej nie czuła żadnego zapachu, dlatego tak nie spodziewała się nagłęgo pojawienia się osoby.
- Prze.. przepraszam, już wychodzę... - powiedziała lekko panikując, odstawiając na miejsce ozdobny kielich, który przypadkiem przewróciła.
- Proszę wybaczyć za problem, nie wiedziałam, że tu ktoś mieszka. - uśmiechnęła się ze stresu cofając się do wyjścia. - Kolega zepsuł drzwi, ale jakoś to... - odwróciła się, aby wyjść, lecz nagle przed nią wyrosła ściana, w którą z impetem uderzyła. -... naprawimy... - mimo bólu twarzy dokończyła zdanie.
Tam, gdzie wcześniej było przejście, teraz znajdowała się ściana. Olimpia nie wiedziała, jakim sposobem mogło się to wydarzyć, jednak przypomniała sobie o odbudowujących się samoistnie niektórych ścianach labiryntu.
-Oj... - odwróciła się, a jej oczom ukazał się obraz zbliżającego się ducha pokładowego. Na pierwszym miejscu pomyślała o duchu, ponieważ unosił się nad ziemią. W wystających z szerokich rękawów dłoniach trzymał dosyć ostro wyglądające noże. Nie była ani trochę pewna, co właściwie widzi, ale momentalnie rozglądnęła się po bokach, jednak była w ślepym zaułku. Nawet na górze nie było żadnego przejścia, którym mogłaby uciec. Zebrała więc w sobie resztki odwagi, zmieniła formę na psią i ruszyła prosto. Próbowała złapać nieznajomego za szatę, bo była ciekawa, kto się pod nią kryje, jednak jak się można było spodziewać, nie udało się, a sama pobiegła dalej. Jako, że się rozpędziła, to przebiła się przez 3 liche ściany oraz przez coś na kształt rozwieszonego prania. Po tym trafiła na coś w stylu korytarza powietrznego, ponieważ została wypchnięta dosyć mocno w górę. Wyleciała na samą górę przez coś na kształt komina. Zrobiła kilka salt i wpadła przez zniszczony właz prosto w stertę paperów zmieszanych z niewiadomo czym. Przynajmniej miała miękkie lądowanie.
Upewniając się, że po duchu ani śladu, ostrożnie wyszła z papierów, przez które na chwilę miała zatkany nos. W całym pokoju rozprzestrzeniał się zapach tych papierów, a same papiery miały bardzo nieprzyjemny, mocny zapach. Na szczęście były to tylko kartki papieru, jednak to nie zmieniało faktu, że Olimpia chciała stamtąd wyjść jak najszybciej.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. To wyglądało jak najzwyczajniejsze pomieszczenie, w którym zbierali się najwaźniejsi z załogi aby ustalić plan, gdzie mają płynąć. Był nawet stół, na którym pewnie kiedyś była mapa. Otrzepała się więc i wróciła do ludzkiej formy.
- A ten gdzie się podziewa... - w czasie spadania nawet kątem oka nie widziała Insaniego, stąd to pytanie. Nie wiedziała, gdzie go wcięło.
- Co? - mając w pamięci wcześniejsze przeżycie z niespodziewanie usłyszanym głosem, Olimpia się nieco zlękła. Jednak odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła, że to tylko Insani trzyma zawiniętego jakiegoś trochę starszego mężczyznę.
"Chwila, co tu się dzieje?" - najwyraźniej sporo ją ominęło w czasie, gdy sama próbowała uratować własny tyłek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...