środa, 13 listopada 2019

Od Insaniego do Olimpii - Podróż warta swojej ceny

- Bez smaku… - Mruknął po wzięciu kilku gryzów Insanagi. - Nie mogliście przygotować czegoś lepszego? - Powiedział do leżącego na ziemi mężczyzny.
Mężczyzna leżał na ziemi w kałuży krwi, z obciętymi nogami, oraz złamaną jedną ręką. Chciał wrzeszczeć z bólu, złości, wszystkich tych skumulowanych w nim emocji, ale mimo tego nie mógł wydobyć z siebie ani słowa. Jedno uczucie pośród tego chaosu który miał w głowie dominowało i skutecznie go uciszyło. Strach. Widział jak skończył jego kolega, który wcześniej krzyczał, tortury którym został poddany w jakże krótkim czasie na tyle mocno wyryły się w jego głowie że nie był wstanie wydobyć z siebie słowa. Chłopak przed nim od dłuższego czasu nic nie zrobił, więc zaczął się powoli uspokajać i jeszcze bardziej bać, bo zaczęło do niego dokładnie docierać co się stało w tak niewielkim odstępie czasu.
Byli bandytami, może nie byli jakąś sporą grupą, jednak na tyle silną, by władze nie mogły ich zaatakować od tak. Byli ostrożni, ale i pewni siebie. I w dzień w którym akurat cała banda była w bazie by odpocząć, znikąd do ich bazy wparował jakiś mężczyzna. Wygląda dość młodo i od samego początku było widać że jest z nim coś nie tak, może gdyby bardziej się nad tym zastanowili to zrozumieliby że coś jest nie tak, jednak oczywiście że tego nie zrobili. Zaczęli się na niego rzucać, wyklinać i już zastanawiali się jak można go wykorzystać w zyskach. Jednak pomimo słyszenia tego wszystkiego, chłopak tylko lekko się uśmiechnął, wyciągnął broń i raz się zamachnął. W tym momencie zaczęła się rzeź.

Tylko ty jednym zamachem pociął na kawałki kilkunastu chłopa. Zanim jednak ktokolwiek był w stanie wyjść z szoku, chłopak zaatakował po raz kolejny. Nie na taką skalę jak wcześniej. Powoli z wielką przyjemnością ciął na elementy każdego z osobna. Oczywiście w końcu chwycili za broń i próbowali go zaatakować, jednak nic wiele to nie dało. Chłopak nawet się nie bronił, ostrze go cięły, młoty łamały jego kości, powinien już umrzeć kilkanaście razy, jednak jego ciało zwyczajnie zmieniło się w coś, nazwanie tego jakąś potworną energią byłoby najbardziej trafne. Jego ciało zmieniało się, przeobraziło, już nie wyglądało nawet na ludzkie, to była tylko masa różnych potworów pożerająca ludzi którzy zbytnio się zbliżyli. Zaczęła się drugą część rzezi.
Nie ważne co byś nie robił, nie mogłeś uciec, zawsze któraś z odnóg cię dorwała i pożerała, rozrywała na części, jedyne co mogłeś zrobić to poczekać na swoją kolej. Dopiero kiedy nie pozostał już nikt kto by miał wszystkie kończyny potwór się uspokoił. Po tym czasie chłoapk już w swojej ludzkiej formie zaczął przetrząsać ich bazę. Nie interesowały go ich skarby, w oczy rzuciły mu się tylko alkohol i jedzenie, które nie przypadło mu niestety do gustu.
- W sumie to daleko jeszcze? - Zapytał nagle sam siebie. I zamilkł. Siedział w ciszy wędrując w świcie po swoich myślach. Znalazł w końcu mapę, która pojawiła się w jego głowie, po połączeniu się z jakimś magicznym przedmiotem. Przeszukał swoje ciało i mógłby usunąć go ze swojego ciała, ale uznał że po opuszczeniu krwawego lasu i tak nie miał zbytnio nic do roboty więc, uznał że się przejdzie i zobaczy jaki to niby “skarb” na niego czeka. Nie interesowały go zbytnio złoto, czy inne bogactwo, ale może będzie tam jakiś ciekawy przedmiot? - Macie pecha, gdyby było tu coś dobrego, to może chociaż umarlibyście lepszą śmiercią. - Powiedział z lekkim uśmiechem.
Mężczyzna nie chciał tego zaakceptować, wiedział, od początku wiedział że ktoś taki jak ten potwór ich nie wypuści, jednak mimo wszystko miał mały promyk nadziei. Teraz jednak i on zgasł. Nie mógł tego zaakceptować.
- Aaaaaaa! - Wykrzyczał na całe gardło i cisnął we wroga ukrytym w rękawie nożem. Pomimo tego że wiedział żę to nie przyniesie żadnego skutku, musiał coś zrobić.
Chłopak nawet nie próbował uniknąć ataku, nóż wbił się w jego ciało, a konkretniej w szyję. Mężczyzna myślał że chłopak najzwyczajniej wyciągnie nóż i zregeneruje się jak za każdym razem, jednak nie. Nóż został wchłonięty do środka, a rana zniknęła szybciej niż się pojawiła.
- Nudzisz mnie. - Powiedział wstając z miejsca. Mężczyzna podniósł miecz leżący obok i tak jak wcześniej nożem cisnął nim w chłopaka, tym razem jednak oręż nawet nie przeciął skóry. Ten tylko spojrzał na robla który leżał u jego stup i zmiażdżył mu głowę, a następnie pochłonął. - Nic tu po mnie. - Mruknął pod nosem i jak gdyby nigdy nic, ruszył dalej w swoją stronę. Po tym jak wspiął się trochę wyżej, wiatr wiał na tyle mocno że jego włosy co chwila zakrywały mu twarz, jednak nie zwracał na to uwagi. Całą jego uwagę poświęcił osobie która była przed nim, posiadacz części tego samego przedmiotu co posiada on.
‘Zabić ją? Hmmm, nie, może będzie przynajmniej się coś działo, dawno nie miałem nic ciekawego w rękach.’
- Przedstaw się. - Rozkazał chłopak do dziewczyny, w międzyczasie myśląc jak długa będzie ich znajomość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...