niedziela, 17 listopada 2019

Od Olimpi do Insaniego - Podróż warta swojej ceny

"Pułapki? A, no tak, przecież to labirynt, któż by się spodziewał tutaj braku pułapek"- zastanawiała się Olimpia po pytaniu towarzysza. Wzruszyła tylko jednak ramionami, przez co chciała powiedzieć "się zobaczy".
Ruszyła więc za Insanim w drogę. Zmieniła formę na psią, aby lepiej wyczuć, gdzie ma się poruszać. Gdy tak dreptała z nosem przy ziemi i skręciła w prawo, aby poruszać się zgodnie z trasą, to zauważyła, że towarzysz nie poszedł w tym samym kierunku. Podbiegła więc tam, gdzie teraz znajdował się chłopak, chciała na niego szczeknąć i wskazać kierunek, jednak została zaskoczona nagłym zawaleniem ściany, którą jak gdyby nigdy nic długowłosy rozwalił i przeszedł sobie dalej. Suczka tylko przechyliła głowę i podniosła z niedowierzaniem brwi. Szybko jednak ruszyła w tym samym kierunku, aby uninkąć pierdyliarda strzał, które aktywowały się po tym incydencie.
"ŁO JEZU, ŁO PANIE!"- jej myśli przy unikaniu pierwszego ostrzału wyglądały w taki sposób. Jednak gdy przyzwyczaiła swój nos do zapachu danych części pułapki, to już trochę łatwiej było jej unikać strzał.
 Olimpia wiedziała, że to przez to, że nie trzymają się zasad. Chciała to przekazać towarzyszowi, jednak była zbyt zajęta unikaniem aktywujących się po drodze pułapek. Mimo wszystko w jej głowie znalazło się miejsce na myśl o umiejętnościach Insaniego. Była ciekawa, jakim sposobem żadna pułapka go wcale nie rani. Zastanawiała się, czy może nie ma jakichś mocnych łusek na rękach, ale gdyby już takie miał, to nieźle się z tym krył. No, w każdym razie nie ogarniała tego jeszcze, zwłascza, że z taką rasą miała do czynienia pierwszy raz w życiu.


Po paru nowych incydentach, przy których Olimpia wręcz tworzyła w umyśle notatki o tym, co wyrabia jej nowy znajomy, usłyszała dosyć miły w tamtej chwili dla jej ucha dźwięk- a dokładniej ciszę. Jej nos jednak zaczął latać na boki, ponieważ od jakiegoś czasu czuła okropnie swędzący zapach jakiegoś dziwnego stworzenia, a w tej chwili się okropnie nasilił. Nie nacieszyła się nawet ciszą, gdy z ciemności wyłonił się ogromny stwór, hybryda. Olimpia aż przymróżyła oczy, gdy olbżym zaryczał, ponieważ tak okropnie mocny wiatr poleciał z jego pyska, łącznie z kroplami śliny.
"Ten to ma niezłe płuca..." - pomyślała, jednak trzeba przyznać, że stresik trochę był. Chwilę później, gdy obmyślała plan, nagle jej oczom ukazał się obraz zgniatywanej bestii. W mig ogarnęła całą sytuację i była na prawdę pełna podziwu, co takiego Insani potrafi. Była jednak przygotowana na jakiś znak, tak na wszelki wypadek, gdyby potrzebował pomocy. Zawsze była na to prygotowana, ponieważ zwykle właśnie na takie sytuacje trafiała, że ktoś sobie nie mógł z czymś poradzić i mogła pomóc. Jednak wyglądało na to, że radzi sobie sam i jej pomoc jest tam zbędna. Nie mogła niestety tak po prostu stać i się przyglądać, ponieważ stwór nie był sam. Towarzyszyło mu trochę innych- całe szczęście mniejszych stworków, które widząc, że zrobiło się zamieszanie, rzuciły się na jedyną postać, która w tej chwili jako jedyna nic nie robiła- czyli spokojna psina. Na nieszczęście zachłannych stworzeń, miały one niezbyt wygaszone kolory... mianowicie posiadały one barwy nieco bardziej jaskrawe. Mimo, że większość z nich miały futro takie, jak ich 'tata', czyli zwyczajnie krótkie, to niektóre osobniki były całe bardziej puszyste. Olimpii zaświeciły się oczy i natychmiast ze śliną zwisającą z pyska rzuciła się na osobniki przypominające wielkie, puszyste kuleczki. 'Atakując' stworzenia, kątem oka widziała, co dzieje się z największym stworem. Trochę jednak za bardzo się zagalopowała i zamyśliła, bo kilku osobnikom wyrwała ogony, przez co inne zaczęły się w panice rozbiegać. Jednak pewnie to nie było spowodowane tylko wyrywaniem ogonów. Zauważyły, że ich 'ojciec' już nic nie może zrobić, a dokładniej to już go nie ma i biedne przestraszone uciekły i pochowały się w swoich norkach.
Już po chwili Olimpia opanowała już emocje łapania futrzaków. Trzymając w pysku część oderwanego ogona, spojrzała w stronę, gdzie wcześniej znajdował się potwór, jednak teraz został tam już sam Insani.
Psina wypluła kawałek futra, spoglądając, co teraz jej towarzysz ma zamiar zrobić. On jednak ruszył wgłąb wydrążonego pomieszczenia. Olimpia wyczuła, gdzie teraz powinni iść, a chłopak chyba znowu miał zamiar iść całkiem inną trasą- no trudno. Podreptała więc za nim, trzymając nos przy ziemi, bo była ciekawa, czy nie ma tu także śladów jakiegoś innego stworzenia.
Coś jednak błysnęło jej z prawej strony. Podniosła więc oczy, żeby ogarnąć sytuację. Na ścianie była wyryta mapa całego labiryntu. Kontury, które oznaczały ściany, lśniły zgodnie z tym, co istniało. Olimpia zaciekawiona, usiadła sobie na momencik przy tej ścianie, podczas gdy Insani załatwiał swoje sprawy. Prawdopodobnie chwilę przed tym, gdy oboje weszli do tego pomieszczenia, to mapa na ścianie się przetransformowała. Dosyć łatwo było to wywnioskować po tym, że w miejscach zniszczonych ścian były plamy ciemniejszego koloru, jednakże barwy te nadal mieniły się tak, jakby księżyc użyczył im swoje światło.
Gdy tak wodziła wzrokiem po wyrysowanej drodze labiryntu, nagle niespodziewanie przed oczami przeleciała jej jakaś spłaszczona kula. To była jakaś niezydentyfikowana rzecz, którą wyrzucił chłopaks. Bez zastanowienia rzuciła się więc za tym, co zobaczyła. Okazało się, że było to coś w stylu nietypowego kamienia, który pod wpływem naciśnięcia na niego zębami całkowicie zmieniał swoją konsystencję na bardziej glutowatą. Rzecz była tak delikatna, że jedno ugryzienie spowodowało jej przebicie. Olimpia w tej chwili miała ochotę zwymiotować, bp tp ochydztwo zakleiło jej całą dolną szczękę. Uporała się jednak z kosmiczną substancją.
"Fuj, fuj fuj fuuuuuj!" - potrząsnęła głową. Własnie dlatego nie lubiła swojej manii łapania wszystkiego, co tylko przypomina piłkę.
Nieco zdenerwowana swoją własną nieuwagą, wróciła do analizowania rysunku na ścianie. To, co nowego zauważyła, to niemalże niewidoczne dwa punkty w okręgu, który znajdował się praktycznie na środku całego labiryntu. Jeden poruszył się w górę, po czym zatrzymał się w miejscu. Drugi punkt, usadowiony bardziej po lewej stronie, poruszał się powoli w dół. Olimpia popatrzyła na towarzysza, który akualnie przemieszczał się w kolejne miejsca wgłąb pomieszczenia, w którym się oboje jeszcze w tej chwili znajdowali. Przyglądnęła się znowu 2 punktom, po czym odbiegła szybko od ściany, zatoczyła półkole i wróciła pod mapę. Punkt, który wcześniej stał w miejscu, wykonał podobną trasę, jaką przebiegła Olimpia, tylko z niewielkim opóźnieniem. Suczce dosłownie kopara opadła, bo nigdy wcześniej nie spotkała się z czymś takim.
Zmieniła formę znowu na ludzką, ponieważ jako pies niestety nie posiadała daru mowy, więc nie mogła dać znać o jakże niesamowitym znalezisku.
- Roszpunko? - zwróciła się do towarzysza, który był trochę oddalony od miejsca, gdzie stała.- Ty widziałeś tę mapę? Wiesz jaka sytuacja, ta mapa słuchaj wyczuwa wszystko co tu się dzieje! Niezłe, nie? Dobre zabezpieczenia tu mają. - powiedziała, stojąc dumnie i wskazując na ścianę z mapą. Oparła ręce na bokach, patrząc to na mapę, to na towarzysza. Chłopak spojrzał na mapę krótko.
- Wiem. - odpowiedział. Melancholijny wiatr zawiał nie wiadomo skąd. - Teraz dopiero to zauważyłaś? - zapytał nieco kpiąco.
"KIEDY ON TO WSZYSTKO OGARNĄŁ?" - pomyślała Olimpia, a jej wzrok zawiesił się gdzieś w przestrzeni.
- Ej, kurde, to tyś dobry jest, jak pokonując jednocześnie potwora, zdążyłeś ogarnąć mapę na ścianie! - odparła, nie ukrywając zachwytu. Już nawet nie zauważyła stylu jego reakcji, bo zbyt dużo nowych informacji dostała.
Chłopak zaczął nucić, cicho, ale można było usłyszeć, balladę. Nie wiadomo, czy to do końca była balada, jednak dało się w niej usłyszeć nutkę kojarzącą się ze zwycięztwem i chwałą.
- Hej, a jak to zrobiłeś? W sensie tamten potwór... można się nauczyć tego ataku? Czy to tylko rezerwacja dla danej rasy? Chyba, że trzeba zdobyć doświadczenie w odpowiednich rzeczach, aby ten atak stał się dopiero możliwy? - po chwili już zaciekawiona sytuacją zaczęła podążać pytaniem za pytaniem. Trudno było ukryć, że chciała się uczyć nowych rzeczy, a przy okazji może nawet stać się silniejszą. Takie umiejętności wydawały jej się bardzo przydatne w niektórych sytuacjach. - A czy takie rozszczepienie ręki bardzo boli? Czy może to jest cały czas część twojego ciała i możesz sobie je kreować jak chcesz?

<Insani?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...