czwartek, 13 czerwca 2019

Od Miry do Xarena - Nostalgię czas zacząć

- Co to ma być za śledzenie? - żując kolejny kawałek bagiety, Mira zadała pytanie retoryczne gołębiowi, który za nią cały czas łaził, oczekując kawałka chlebka. Gołąbek jednak zachowywał się jak profesjonalny tajny agent i nie odpowiedział nawet słowem. Zagruchał tylko kilka razy. Mira już wiedziała, ona już czuła, że to nie był pokojowy odgłos. Momentalnie zleciało się całe stado gołębi. Stada ją dzisiaj prześladowały.
- Oooooo nie, nie nie nie, nie weźmiesz mnie na litość, ja też muszę wykarmić całą moją jednoosobową rodzinę, wie...
Nie zdążyła dokończyć zdania, a gołębie się rzuciły na nią i na jej chlebek, co wywołało wymachiwanie rękami w każdą możliwą stronę, na jaką tylko pozwalały stawy, no i wyrzuceniem plecaka gdzieś w kosmos, którym Mira zamierzała się obronić choć trochę przed dziobaniem i drapaniem.
Nie dość, że jej ukradzione jedzenie zostało ukradzione, to jeszcze drugą część żarcia wyrzuciła gdzieś w powietrze. Razem z torbą. Przez tą całą sytuację dopiero teraz zauważyła, że przebieg stad już się skończył. Wypluła więc pióra, które przykleiły jej się do języka, gdy się wydzierała w niebogłosy, a następnie poczłapała szukać plecaka. Gdy tak przeszła kilka kroków, usłyszała wołanie. Zastanowiło ją to okropnie, bo to, co wypowiadał gościu, brzmiało cholernie nietypowo, jak na poszukiwania kogoś.
Poruszając się nadal po dachach domów, podbiegła bliżej, żeby się temu przyjżeć. Zaparkowała na psełdo attyce obok komina, siadając po turecku, bo przy okazji zgubiła buta, bo też jej gdzieś w powietrze wyleciał.
- Hej, Panie Śnieżka, kogoś coś pan zgubił? Może się ludzie pogubili w tym zmieszanym tłumie - gdy ten się odwrócił w jej stronę, wyprostowała się i wskazała palcem w stronę, w którą pognało stado ludzi, bo to drugie się gdzieś rozbiegło. - Albo może niech pan ogłoszenia rozwiesi, bo brzmi pan jak Narcyz wołający jakąś kobite - po tym spojrzała na nieznajomego z miną w stylu: "Serio, ja nie zmyślam".
Zanim facet zdążył cokolwiek powiedzieć, Mira wtrąciła jeszcze kolejne pięć groszy:
- Ale możliwe, że tego, kogo pan szuka, zadziobały gołębie. - to znów wywołało u niej smutną retrospekcję sprzed kilku minut. Nieznajomy podniósł rękę, no widać było jak w mordę strzelił, że ma coś ważnego do powiedzenia. Mira w międzyczasie sobie na spokojnie zeskoczyła z dachu i podeszła parę kroków. Już chciała spytać nieznajomego, gdzie kupił tą zarąbistą kamizelkę.
- To ona, zapierdzieliła mi bagiete! - dalszy rozwój akcji przerwał facio, który wyszedł zza rogu budynku i ujrzywszy Mirę całą w piórach i zadrapaniach, rzucił się do biegu w ich stronę, unosząc chwiejną rękę, w której znajdował się nóż do chleba.
Mira jak to Mira, myślała, że jej serce zaraz wyskoczy, ale niewiele myśląc, obczaiła ile ma piór na sobie i zaczęła poruszać rękami jak kura, kracząc przy tym jak wrona, poruszajac charakterystycznie głową. Facet musiał być nachlany, bo migusiem się zatrzymał.
- Ojjjj... biedny człowiek... miałeś trudny przebieg biznesu przez te niemiłe gołębie, które zjadały ci chleb... - Mira miała nadzieję jakoś przedłużyć czas na ogarnięcie, czy gdzieś tutaj nie ma jej plecaka przy okazji. Gdy tak mówiła, ujrzała, że jednak go nie ma w tym obszarze.
- Ale chwila... - straszny sprzedawca podrapał się po łysinie - ... przecież ty jesteś ich przywódcą! GIŃ MASZKARO, wiedźmo francowata!
Przełknęła ślinę i odeszła parę kroków w tył, machając rękami.
- Wiejemy - powiedziała szeptem do nowo poznanego, białowłosego wędrowca, po czym natychmiast zaczęła spierniczać przed okradzionym, wyskakując na płot, a później dzięki niemu robiąc sobie skrót, biegła przez kolejną alejkę. Przez chwilę słyszała za sobą krzyki sprzedawcy, jednak po chwili ucichły. Mira zwolniła bieg, a po chwili już stała w miejscu, oglądając się za siebie.
- Co on, załatwił go? Oooooo nie, ooooo nie nie nieeee - trzymając się za głowę zaczęła się wracać myśląc, co powie na pogrzebie nieznajomego, no i jeszcze ile będzie ją kosztować dobry adwokat... Ukratkiem wyjrzała więc zza murku, by ogarnąć sytuację w miejscu, gdzie wyskoczył zza rogu ten gościu od bagiety.

<Xaren?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...