„Nie pierdolą się w tańcu. Zniszczenie całej wioski zrzucą na mnie i innych nadprzyrodzonych, więc całą mogą zrównać z ziemią” – rozmyślając o tym usłyszał jak szyba w jednym z domów pęka, a przez nią wyskakuję młode małżeństwo. Młode według Xarena oznaczało między 30, a 35 rokiem życia. Po chwili wszystko jakby ucichło, a mężczyzna i kobieta runęli na ziemie podlewając ją własnym osoczem. Inkwizycja nie pozostawi nikogo, teraz wszyscy muszą umrzeć za to czego są świadkami. Nikt nie może puścić farby, że to inkwizycja likwiduje zwykłych ludzi jako świadków katastrofy i rzezi.
Podbiegł do nich, uważając przy okazji na nagrożenie czające się gdzieś w pobliżu. Próbował uratować tych nieszczęśników, lecz na darmo. Mężczyzna nie żył… Miał zbyt rozległe rany wewnętrzne, a nieznana dotąd chłopcu magia spowodowała zator żył i tętnic. Kobieta ledwo dychała, jednak nie chciała pomocy. pomrukiwała jakieś imię cały czas a na sekundę przed swoją śmiercią dopowiedziała, że ta osoba to jej syn. Xaren nie był pewny, jednak z impetem rozwalił drzwi wejściowe i znalazł w środku chłopczyka, skulonego i zapłakanego w rogu pokoju.
„Boże jedyny to tylko dziecko, zapewne jedno z niewielu, które jeszcze może się nacieszyć czynnością jaką jest oddychanie. Jest taki młody, a już doświadczył okropieństw tego świata, zupełnie jak ja. Muszę go stąd zabrać. Ale gdzie, jak” - chłopak nie mógł się zdecydować co zrobić. Gdy udało mu się pozbierać myśli i dojść do wniosku, że zaraz oboje wyzioną ducha. Wyleciał z budynku z młodym na barana, prawie tak szybko jak wkroczył. Zaczął biec przed siebie, aż uciekł za wioskę w pobliżu skały i poinstruował dzieciaka, dokąd ma się udać i o kogo wypytywać. Poprosił również, by nie wspominał nikomu co stało się w wiosce. Jeden fałszywy gest oraz słowa w stronę fanatyka tych diabłów i dziecko będzie krótsze o głowę. Teraz gdy miał pewność, że dziecku nic nie grozi wracał po swoją znajomą. Stopy bolały go jak nigdy dotąd. Nie był przyzwyczajony do ich nadmiernej eksploatacji, a przynajmniej nie w takim tempie. Wbiegając za róg zderzył się z chyba z jakimś bykiem, bo odrzut był niesamowicie potężny. Po chwili jednak trzymał już w objęciach Mirę, która najwyraźniej posiadła moc byków latających bez celu po wioskę i chciała ją wypróbować. Gdy już zrobił kilka salt i piruetów ze swoją ziomalką, wylądowali i od razu zaczął się raban. To, że Xaren miał ranną nogę to było jedno z wielu jej zmartwień. Bardziej było widać przejęci, gdy przeglądała zawartość zniszczonego plecaka w nadziei, że jej prowiantowi nic się nie stało. Po chwili jednak wyciągnęła w stronę chłopaka bandaż i chciała by oczyścił i ochronił swoje podudzie przed zakażeniem. Chłopak doskonale wiedział, że to jedyny bandaż w jej podręcznym ekwipunku, a sama miała dość poważnie wyglądającą ranę. Xaren chwycił bandaż, zabrał jeszcze gazę z podręcznej apteczki po czym dość nachalnie przewrócił Mirę na zdrowy bok i zaczął opatrywać jej ranę, nie przejmując się swoją. Spaczeni raczej nie mają co martwić się o zakażenia i tego typu ludzkie choroby. Oni sami są chorzy jakby nie patrzeć. Uśmiech chłopaka, gdy trzymał Mirę był dość niezręczny. Czuł, że chce to zrobić najlepiej jak potrafi, ale niestety nie ciężko było zauważyć jak nawet kawałek jej ciała sprawia mu problem. Bał się dotyku swojej dłoni. Mimo że zapewniała go o swoich odczuciach i przyjemnościach podczas kontaktu z dłonią znajomego, on nie potrafił w to uwierzyć. Po wypielęgnowaniu rany dziewczyny, nadszedł czas, aby wymyślić jakiś dalszy plan działania. Gdy Mira niewzruszona wcinała co udało jej się odratować z przeprutego plecaczka, Chłopak myślał, jak ominąć to gniazdo Inkwizycji i ruszyć w bezpieczne miejsce.
„Wybacz Mira jednak musimy tutaj się rozstać, kolejna podróż może być już przeze mnie bardzo niebezpieczna, i lepiej by było byś udała się do ludzi, którzy dalej pokierują twoimi ścieżkami w życiu.”
Jednak najpierw trzeba pozbyć się robactwa, które splamiło tą wioskę. Jak dalej tak pójdzie, nie przestaną i będą wiecznie głodni nadludzkiej krwi na ich ostrzach albo w ich jaskiniach tortur „Po słowach wypowiedzianych przez chłopaka, resztki budowli na obrzeżach zaczęły się sypać, takiego obrazu nie zapomni tak samo jak swoich rodziców, którzy oddali za niego życie.
„To co zrobisz Mira należy do Ciebie, więcej odwagi i brnij przez życie. S ama decydujesz o tym kim jesteś, co robisz, no i dlatego. Przepraszam od razu za to, że wpakowałem Cię w te tarapaty, nie mówiąc już o tym dość chaotycznym i niespokojnym bandażowaniu boku brzucha pięknej niewiasty”.
<Mira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz