„Strasznie tu cicho jak na las obfitujący w jadalne owoce oraz pełen zwierzyny” – pomyślał sobie Xaren siedząc oparty o drzewo w głębi lasu. Przeszukując swoje kieszenie w poszukiwaniu jakiś drobnych, dostrzega niewiastę, która najwyraźniej miała problem z zapełnieniem koszy żywnością. Od razu zerwał się na równe nogi i pobiegł bezszelestnie w stronę rozmieszczonych wcześniej pułapek. Dezaktywował magiczne kręgi jeden po drugim by tylko ta dziewczyna była cała i zdrowa. Po usunięciu ostatniego kręgu napełnił pojemnik, który miał w podręcznym bagażu owocami i starał się wyczuć, gdzie niewiasta mogła mu uciec. Dostrzegł ją niedaleko krzewu. Była cala brudna od ziemi, z której usilnie próbowała wyrwać dziwnego rodzaju roślinę. Chłopak podszedł do niej i rozpoczął konwersację. Dziewczyna z początku bardzo się go bała, ale pomimo to przyjęła od niego podarunek i wsypała owoce z pojemnika do koszyka. Gdy ich drogi się rozeszły, Xaren poczuł, że coś jest z nią nie tak i potwierdził to ujrzawszy siniaki na jej ramionach oraz w okolicy goleni. „Była bita… zapewne i katowana… tylko kto mógł się tego dopuścić. Nie wyglądała na inkwizytorkę, ale to nie są rany zadane przez nich. Oni uwielbiają się pastwić nad ofiarami, ale raczej rzadko zdarza się by taka osoba uchodziła z tego cało” – Rozmyślał Xaren. Opuszczając las, chłopiec dostrzegł miasteczko oddalone dobre kilka godzin od jego aktualnej pozycji. „No cóż wypadałoby coś zjeść i się rozejrzeć za pracą. To miasto jest raczej wolne od inkwizycji więc nic mi nie grozi” – zapewniał siebie w głębi duszy młody mężczyzna. Podróż odbyta bez większego problemu zaczęła nużyć młodzieńca, dlatego postanowił zmienić drogę i wstąpić do okolicznych domostw znajdujących się poza miasteczkiem. „Dobrzy byłoby się przespać i odświeżyć zanim ruszę na targowy szał cenowy” – uśmiechnął się sam do siebie Xaren. Zapukał do drzwi starszego faceta, zamieszkującego dom z młodszą od siebie żoną i dwójką dzieci. „Przepraszam Pana czy jest może u państwa miejsce dla zmęczonego podróżnika?” – zapytał się mając nadzieję na usłyszenie odpowiedzi pozytywnej. Próby konwersacji jednak na nic się zdały, ponieważ facet traktował swoje domostwo jak własną dusze. To on i tylko on mógł decydować tam o wszystkim. Siadając bezradnie na ławce chłopiec dostrzega jak ten starszy człowiek karmi w swojej ogromnej zagrodzie krowy… „Zaraz zaraz, to są byki… żadna krowa nie ma przecież takich rogów” – chwycił się za głowę i zastanawiał co z nim nie tak. Po jakiś 5 minutach usłyszał hałas dochodzący właśnie zza tego ogrodzenia. Zauważył tego samego faceta, którego jeszcze kilka minut temu prosił o schronienie, bijącego i znęcającego się nad dziewczyną, którą miał przyjemność poznać w lesie. Próba krzyczenia, że zaraz facetowi przemówi do rozsądku jak nie przestanie nie zdała się na nic. Jedyne co usłyszał w odpowiedzi na swoją reakcję to śmiech mężczyzny. Wtedy chłopak nie wytrzymał wskoczył przez ogrodzenie i zablokował kolejny cios pasem wymierzonym w bogu ducha winną istotkę.
„Dlaczego to robisz. Do tego jeszcze własnemu dziecku? Zastanów się czy chciałbyś by Ciebie tak ojciec traktował” – wycedził mu prosto w twarz młodzieniec. Wtedy właśnie usłyszał jak mężczyzna spokojnym głosem opowiada jak to jego ojciec, a później ojczym lali go niemiłosiernie i że jemu akurat nikt nigdy nie pomagał. Chłopak nie wytrzymał i dobył rękojeści sztyletu. Chociaż były one tylko pamiątką i nie walczył nimi nigdy wcześniej, użył ich jako straszak na niewdzięcznego starca. Gdy doszło do szarpaniny młodzieniec opuścił sztylet i zaczął bić się na pięści z starcem. Było mu ciężko, gdyż co po chwilę starali się ich rozdzielić, jednak na próżno. Kolejne Ciosy dosięgały zarówno twarzy Xarena jak i starca. Podczas bójki Xaren umieścił kilka pieczęci i wysadzając przez przypadek bramę otworzył klatki byków, a one nie czekając na kolejną okazję wybiegły i zaczęły taranować wszystko na swojej drodze. By uratować całą sytuację chwycił sztylet, leżący na ziemi i schował do pochwy przytwierdzonej na plecach. Biegnąc za stadem, które już taranowało całą okoliczną przestrzeń wlecieli do miasteczka… Gdzie zarówno ludzie uciekali przed bykami i odwrotnie. „Prawdziwa kwintesencja równości” – zaśmiał się pomimo beznadziejnej sytuacji Xaren. Dostrzegł biedną dziewczynę z jedzeniem w ręku, kucającą na drodze tych bezwzględnych bestii. Młodzieńcowi udało się jednak opracować plan i zatrzymać byki przed bezpośrednią konfrontacją z tajemniczą dziewczyną. Zablokował on ucieczkę jak i dalszy bieg byków dzięki ustawieniu i wysadzeniu beczek z olejem zwierzęcym za pomocą magii kręgu. Dostrzegł jednak, że speszona dziewczyna uciekła dalej w boczną uliczkę.
„No cóż będę musiał pobawić się z nią w kotka i myszkę zanim dowiem się o niej czegoś więcej – uradowany całą sytuacją, biegł i rozglądał się szukając tropów i krzycząc za nią bez przerwy…
Jednak na próżno się to zdawało. Dziewczyna zniknęła mu z pola widzenia i nawet nie mógł jej wyczuć z powodu jej mało charakterystycznego perfumu. Jednak nie przerywał poszukiwań i szukał dalej, swojej nowej znajomej…
< Twoja kolej Gepardzio :3 jak miło znowu móc z tobą pisać <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz