- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie jesteś człowiekiem? - zapytała, mierząc go wzrokiem od stóp do głów. - Rozpoznałabym ludzki zapach. Nie umiem ci pomóc, ale... - Przez chwilę się zastanawiała nad tym, co następnie miała powiedzieć. - Mogłabym cię zabrać do kogoś, kto powinien wiedzieć, kim jesteś i co ci dolega. A jakby nie wiedział, to wreszcie miałabym okazję do podważenia jego kompetencji. - Uśmiechnęła się krzywo. - Jest dumny jak cholera, ale zgaduję, że to przywilej wężowatych mężczyzn. - Westchnęła cicho. - Jako potwory, są słabsi od kobiet. Ale za to potrafią nad sobą panować. Nad ciałem, nad umysłem. Niech nie zwiedzie cię to, że jesteśmy pustynnym plemieniem. Wątpię, czy gdziekolwiek znajdziesz lepszych medyków i alchemików, jeśli nie będzie ich u wężowatych.
- Tak, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem człowiekiem. Nigdy jednak nie szukałem informacji na swój temat. Nie potrzebowałem tego. - wzruszył ramionami jakby z obojętnością na swój dotychczasowy los - Ale jeśli mam szanse by dowiedzieć się kim tak naprawdę jestem i co mnie dręczy, to czemu by nie? Powiedzmy, że cieszę się iż twój przyjaciel raczej nie będzie próbował mnie zmiażdżyć swoim cielskiem, tak jak Ty. - puścił jej oczko po czym sięgnął do torby po notatnik. - Zechcesz mi opowiedzieć nieco więcej o swojej rasie? - pokazał jej mnóstwo zapełnionych stron, które zawierały dokładne informacje o każdej rasie z którą miał styczność, oraz bardzo szczegółowe zarysy wyglądu owych przedstawicieli.
- Ta... nie będzie próbował... - potwierdziła dziwnym, trochę ironicznym tonem. - Cóż więcej mogę ci o nas powiedzieć? - Spojrzała na notatnik. - Zdarzyło ci się poznać naszą siłę. Widzisz też, jak wyglądam ja. - Podniosła rękawy, ukazując wężową skórę na rękach, po czym opuściła je i wysunęła do przodu stopę z identyczną przypadłością. - Ale nie zawsze przeklęci mają cechy węży. To jest klątwa, ale rozwija się podobnie do choroby. A ze wszystkich rzeczy, o jakich jeszcze powinieneś wiedzieć, jest kwas. Kwas żołądkowy jest naszą główną bronią, a nie siła. Człowiek oblany naszym kwasem topi się żywcem, a po niecałej minucie zostają tylko odsłonięte kości. - Uśmiechnęła się krzywo. - Jeśli chcesz wiedzieć więcej o naszej kulturze, to musisz udać się na pustynię. Teyc'an nie są zbyt gościnni, ale zazwyczaj jest to kwestia gorgon. Dam ci radę. Nie próbuj atakować gorgony na naszym terenie. Niezależnie od twoich intencji, Teyc'an cię za to zabiją. W naszej kulturze kobiety znajdują się wyżej od mężczyzn. - Zaśmiała się krótko i wrednie. - Jakże odmiennie od reszty cywilizowanego świata, czyż nie?
- Zdążyłem zauważyć, jak tutejsi mężczyźni traktują kobiety. Niezbyt mi się to podoba, ale cóż ja mogę zrobić? Zabić oprawce, by kobieta miała jeszcze gorzej? Szlachta jest bezwzględna. Widziałem jak mój ojciec traktował kobiety. Byłem tylko kilkuletnim chłopcem, bez wystarczającej siły w małych, słabych dłoniach. - Westchnął, bardziej ze zrezygnowania niżeli niechęci. Miał dziwne wrażenie, że kobieta tylko czekała aż wspomni coś o rzekomej wyższości mężczyzn. On sam nie miał żadnych doświadczeń jeśli chodzi o płeć przeciwną stąd niektóre jego zachowania mogły podchodzić pod flegmatyzm. - Nie przeszkadza mi odmienna kultura twojego plemienia. Powiedziałbym wręcz, że niektórzy mężczyźni powinni dostać nauczkę będą na łasce płci pięknej.
- Tak, to prawda. Tym bardziej, że większość z nich to obrzydliwi materialiści, którzy byliby w stanie wepchnąć kosztowności we wlasne gardło i udusić się razem z nimi, byleby nie oddać ich innym. Widzisz, wężowaci też mają słabość do kosztowności. Niektórzy mylą nas przez to ze smokami. Pewne skarby są obciążone klątwą. - Zaśmiała się. - Jeszcze trochę i zacznę podrzucać je szlachcicom z Miposii. Wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że nasza kultura nie jest kwestią wyboru. To instynkt. Chociaż, z drugiej strony... - Przerwała i zamyśliła się, po raz pierwszy od początku dyskusji zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów. - ...najprawdopodobniej nie pomogłoby to ludzkim kobietom. Instynkt wężowatych obejmuje jedynie innych wężowatych, a nie inne rasy... Ale - kontynuowała, chcąc szybko uzupełnić swoją wypowiedź - bywa, że zaprzyjaźniamy się z innymi rasami, pomimo niechęci. Jeżeli ktoś dołącza do rodziny wężowatego, staje się nietykalny dla całej reszty. Widzisz, w przeciwieństwie do ludzi, my potrafimy żyć w zgodzie. To dlatego... izolujemy się. Oni nie tolerują nas, a my nie tolerujemy ich. Całkiem nam z tym dobrze.
- Jeśli mam być szczery, większość ludzi jest mi obojętna. Możesz powiedzieć mi za chwilę, że chyba jednak tak nie jest, ale swoje ofiary wybieram najczęściej przez pryzmat tego jak toczy się ich życie. Jeśli widzę, że ktoś już wręcz nie nadaje się do życia, po prostu go zabijam. Jego cierpienie się kończy, a ja nie umieram z głodu i choroby. Trochę mnie to bawi kiedy głębiej sobie o tym pomyślę. Wracając jednak do waszych zwyczajów. Podziwiam za to, że jesteście tak zgodni. Ludzkie serca przepełnia pycha i duma. Zresztą nie tylko ich, ja sam nie mogę powiedzieć o sobie, że moje myśli są w pełni czyste. Nie czuję jednak wielkiego pociągu do kosztowności i wielkich, bogato zdobionych willi. To nie moja bajka i raczej nigdy nie będzie. - schował notatnik do torby. - Tak ogólnie....wydaje mi się, że zapomniałem o czymś bardzo istotnym. Nazywam się Chavac Vael, chociaż nazwisko mógłbym sobie już odpuścić. Wydziedziczono mnie.
- Mhm. A czy ja muszę się przedstawiać? Czy może imię potwora z Miposii jest ci znane? - zapytała obojętnym tonem. - Jeśli mam być szczera, to nie spodziewałam się jakiejkolwiek sławy. Naliaka z rodu Cerentio.
- Przynajmniej w końcu wiem jak się do Ciebie zwracać. - Uśmiechnął się głupio, nie do końca wiedział jak ma się teraz zachować. Zanim jednak zdążył cokolwiek więcej powiedzieć upadł na kolana słysząc znajomy głos w głowie. Walczył z nim od lat i tak czy siak pojawiał się dużo rzadziej niż kiedyś. Znowu dyktował mu co ma robić, zmuszał do tego czego Chavac tak bardzo się obawiał. Trzymający się za głowę mężczyzna, wrzeszczał z bólu jaki towarzyszył mu w tej sytuacji. Ostatnim co widział była rozmyta sylwetka Naliaki. Później stracił przytomność.
<Naliaka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz