Gdy mężczyzna kazał mi się sprawdzić jako kucharka, myślałam że zwariuję. Cały czas coś, jednak postanowiłam tak szybko nie odpuszczać. Po rozbiciu obozu, przygotowałam co mogłam i zasiedliśmy do kolacji. Przyznam, że widok jak w ekspresowym tępię rozbił obóz, rozpalił ognisko i zapewnił nam bezpieczeństwo było czymś zdumiewającym. Legendy o tym nawiedzonym miejscu były prawdy, ale widząc chłopaka nie dziwiłam się że potrafi przeżyć. Widocznie życie w tym lesie tak go nauczyło. Im więcej czasu z nim spędzałam tym bardziej byłam zafascynowana. Obserwowanie go sprawiało mi dużo frajdy, a on przynajmniej miał jakąś rozrywkę. Łaskawie zgodził się na moje towarzystwo - oczywiście pod warunkiem, że będę mniej upierdliwa. Przez kilka dni wędrowaliśmy, polowaliśmy a nawet zdołaliśmy pokonać kilku rabusiów. Chodź bardziej on to robił bo nie dał mi się pobawić. Często ignorował mnie albo wyśmiewał za powolne tempo.
-Ale ja nie jestem takim potworem jak ty! - Tak zazwyczaj brzmiała moja odpowiedź, gdy narzekał na mnie. Kolejnej nocy znów zaciągnął nas na inny kraniec lasu by rozbić obóz." Nigdy w tym samym miejscu, w krótkim odstępie czasu." - To była jego jedna z zasad. Nie dziwię się, zwłaszcza że pewnie nie mam pojęcia jeszcze o połowie rzeczy jakie mogą znajdować się w tym lesie. Jednak ta noc miała być inna. Po kolacji, natychmiast ułożyliśmy się do snu. Dzień był męczący, a w ostatnim czasie odpoczynku mało. Wzięłam pierwszą wartę, jednak nie mogłam dotrzymać jej do końca. Pomimo mojego pragnienia zostania tu i dalszego obserwowania Insaniego musiałam uciec. Przez chwilę zapomniałam czemu wędrowałam. W końcu stwierdziłam, że zanim będę mogła alej mu uprzykrzać życie to muszę pozbyć się mojego ogona. Zebrałam moje rzeczy do torby i przerzuciłam przez ramię. Nie wiem czy ciemnowłosy już się obudził, ale jeśli tak to nie dał tego po sobie poznać. Uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie.
-Jeszcze się kiedyś zobaczymy, obiecuję..
<Koniec wątku>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz