- Słuchaj, nie chcę być niegrzeczna, ale dobre by było, gdybyś nie milczał dwadzieścia cztery godziny na dobę. - westchnęłam zrezygnowana.
Wróciliśmy do Riny a ja wyjaśniłam jej całą sytuację. Udaliśmy się w stronę ruin, jednak w mojej głowie krążyły ogromne obawy co do tego miejsca. Nigdy nie czułam się tam zbyt dobrze.
~*~
Zagłębiliśmy się w zniszczone struktury jednego z wielu tutejszych budynków, nie ważne obok którego przechodziłam, czułam się obserwowana. Być może była to kwestia przywidzenia, ale nie byłam się w stanie pozbyć tego wrażenia. Pałacyk - bo tak wnioskuję po resztkach konstrukcji miał całkiem dobrze ostałe piwnice, wydaje mi się, jakby zatrzymał się tutaj czas. Gdybym nie znała świata na zewnątrz pomyślałabym nawet, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. Cóż...nikt nigdy nie przypuszczał, że kiedyś to królestwo zamieni się w kupę gruzu. Mimo tego niektóre budynki dalej stoją, a przyroda coraz bardziej je pochłania. Jakby chciała odzyskać to, co ktoś kiedyś jej odebrał. Nie ukrywam, że wydawało się to odrobinę straszne. Schodząc po schodach prawie z nich spadłam, a to wszystko przez leżący na nich szkielet. Mruknęłam tylko coś pod nosem i schodziłam dalej. Kiedy dotarliśmy na sam dół, stwierdziliśmy...ja z Riną stwierdziłam, Kiran tylko kiwnął głową - czas na odpoczynek. Weszłyśmy z dziewczyną do pierwszego lepszego pomieszczenia, a mężczyzna wybrał te obok nas. Na środku zakurzonego pokoju stał pokaźnych rozmiarów materac. W mojej głowie zrodziły się sprośne myśli. Pociągnęłam Rinę za sobą po czym pchnęłam ją na posłanie, nie minęło dużo czasu a znalazłam się nad nią. Oblizałam lubieżnie wargi po czym wpiłam się w jej słodkie, malinowe usta. Całowałam ją zachłannie, chcąc coraz więcej i więcej. Nie wystarczyła mi już tylko jej obecność. Wsunęłam dłoń pod jej bluzkę, delikatnie złapałam jedną z piersi, idealnie mieściła się w mojej dłoni. Dziewczyna pisnęła, wybacz kochanie, nie zamierzam teraz odpuścić. Kącik moich warg mimowolnie uniósł się do góry, kiedy dziewczyna wydała z siebie cichutki jęk. Czerpałam z tego ogromną przyjemność. Drugą ręką sprawnie rozpięłam jej górną część garderoby i rzuciłam ją gdzieś w kąt. Nie była w końcu do niczego potrzebna. Nachyliłam się nad jej uchem cicho szeptając kilka sprośnych słów. Zjechałam nieco niżej, składałam na jej szyi delikatne pocałunki na przemian z ślicznymi różowymi malinkami.<Rinka, kochanie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz