Skrzydło krwawiło coraz bardziej, z bólem było podobnie. Po tej całej akcji próbowałem wyrwać strzałę, ale szczerze to miałem lekkiego pietra... Nigdy nie było sytuacji bym był ranny i nie potrafił sobie sam pomóc, niższa dziewczyna spojrzała na mnie i od razu ściągnęła ze swoich pleców nie całkiem duży plecak. Wyciągnęła z niego kawałek materiału i bandaż, podeszła do mnie i kazała rozprostować skrzydło, z dużym bólem wykonałem jej polecenie a dziewczyna powolnym krokiem podeszła do strzały, która była wbita dość głęboko. -To zaboli...- powiedziała ostrzegająco, na chwilę przymknąłem oczy i zacisnąłem zęby. Dziewczyna prawdopodobnie powtórzyła czynność po mnie, widocznie obrzydzał ją widok krwi. Po chwili wahania, pociągnęła za strzałę a ja z wielkim wrzaskiem ugryzłem się w rękę, druga dziewczyna zaś przytkała moją ranę bandażami i opatrunkami. Po czystych opatrunkach już nie czułem tak bólu jak wcześniej. Schowałem delikatnie skrzydło i sprawdziłem czy wszystko się trzyma. Byłem lekko zdziwiony zachowaniem tych osób, co one tu robiły?
-Jestem Tenge, a to Mira- odpowiedziała ta pewniejsza a druga tylko pomachała w moją stronę.
Nic nie odpowiedziałem, ale przytaknąłem głową, że zrozumiałem wszystko. Dziewczyny były dość niespokojne i zastanawiały się co dalej robić, ja sam nie wiedziałem i po prostu spojrzałem w niebo, i zacząłem nasłuchiwać ptaki oraz wyczuwać ciepłe powietrze. Zauważyłem, że nowe poznane osóbki zaczęły głębszą rozmowę, nie chcąc im przeszkadzać po prostu oddaliłem się parę kroków i usiadłem na pieńku. Obok mnie leżała ta sama strzała, którą mnie postrzelono, widocznie Mira (czyli tak która mu wyciągała tą strzałę), ją tutaj porzuciła. Podniosłem ją i zacząłem się przypatrywać, całkiem zaciekawił mnie kolor mojej krwi, była bardziej fioletowa niż czerwona a w posmaku była słodka. Westchnąłem i zacząłem się bawić tą strzałą jak jakieś małe dziecko, dopiero po przypadkowym obróceniu strzały zauważyłem dziwny symbol wyryty jej końcówce... Przypominało to dziwny krąg. Zainteresowałem się tym aż do momentu kiedy ogarnął mnie dziwny strach, tak jakbym już ten symbol gdzieś widział. Szybkim ruchem wyrzuciłem daleko tę strzałę a mój oddech nie potrafił się uspokoić, poczułem nieprzyjemne pieczenie w sercu. Nie wiedziałem co do końca się dzieje, bo nigdy takiego czegoś nie miałem i z tego powodu zacząłem się coraz bardziej stresować. Poznałem świat nie taki jaki trzeba...
Lekko się zgiąłem z bólu by próbować się choć trochę uspokoić, do czasu aż usłyszałem głos miry.
<Mira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz