wtorek, 29 stycznia 2019

Od Aesandi do Mirona - Nostalgiczny spokój

Bezbłędnie pozbyłam się każdego intruza, który ośmielił się wkroczyć na teren klanu. Tylko jedno w głowie tym istotą. Nie ufamy nikomu...takie decyzje mogą nieść za sobą konsekwencje, których chcemy uniknąć. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jacy właściwie są inni. Nie było mi to potrzebne ze względu na to, że za każdym razem wszyscy byli tacy sami. Chciwi...dlatego każdy z tych delikwentów skończył z włócznią w ciele. Ominęłam jednak chyba jedną ofiarę, nie musiał czekać na atak zbyt długo, zamachnęłam się, jednak o dziwo nie trafiłam. Pierwszy raz w całym swoim życiu nie udało mi się kogoś zabić za pierwszym razem. Nie wiem kim jest, ale nie podoba mi się jego obecność tutaj. Podbiegłam szybko po włócznię aby później schować się w wysokiej trawie. Miałam nadzieję, że mnie nie zauważył. W końcu nie chciałabym by to że nasza rasa dalej istnieje wydało się. Spróbowałam jeszcze raz w niego trafić lecz i tym razem nie udało się. Dostrzegłam jednak jeden mały szczegół, po chwili nie było po nim już śladu. W jednej chwili rozglądałam się uważnie, a w drugiej leżałam już powalona przez ligera. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mężczyzna może być zmiennokształtnym. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że on odmienił się, a ja byłam lekko zawstydzona. Nie codziennie ląduje się przyszpilonym do ziemi przez mężczyznę. Okazałam mu swoje niezadowolenie poprzez głośne, żałosne miauknięcie. Szarpałam się próbując się wyzwolić.
- Nigdzie Cię nie puszczę póki nie powiesz mi co się tutaj dzieje i czemu zabiłaś tych ludzi. - powiedział stanowczo aczkolwiek bardzo delikatnie.
Milczałam, w końcu co miałam mu powiedzieć? Że zabiłam tych ludzi tylko dlatego, żeby nie donieśli nie daj stwórco o naszym istnieniu inkwizycji? W końcu nic nie tłumaczy bezsensownego zabijania...
- Miałam swoje własne powody, który nie powinny wcale Cię interesować. Zresztą co Ty tu w ogóle robisz? Na MOIM terenie? Nie powinno Cię tutaj być. - warknęłam przy okazji zrzucając zdezorientowanego mężczyznę z siebie.
Złapałam za włócznie i już chciałam w niego rzucić ale powstrzymał mnie jeden mały fakt. Gdyby chciał coś donieść inkwizycji, sam najprawdopodobniej skończyłby na stole będąc testerem tych wszystkich narzędzi...bleh. Inkwizycja nie uznaje odmienności, a ci którzy pracują dla nich będąc innymi...no cóż, szczyt głupoty.
- Więc słucham, co Ty tu właściwie robisz?

<Miron?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...