poniedziałek, 14 stycznia 2019

Od Insaniego do Nessy - Początek wycieczki i szczur...

- No i co? Idę tak już kilka godzin i nic tu nie ma do cholery! - Wykrzyczałem w  pustą przestrzeń, opuściłem dom i co? Nuda! Nie spodziewałem się zaraz za pierwszym pagórkiem będzie piękna krwawa wojna, ale by nie spotkać żadnego żywego stworzenia przez tak długi czas? No zlitujcie się!
 Nie wiedząc w którą stronę iść, ruszyłem na północ, od swojego domu i tak się włóczę do teraz. Żadnych zwierząt, a tym bardziej ludzi, czy Krwawy Las, aż tak wszystkich przeraża? Mam nadzieję że nie okaże się zaraz że cały kontynent wymarł… O? Chyba niepotrzebnie się martwiłem~!
 Wyczuwając słabą krwawą aurę w lesie który był na wzgórzu przede mną, nie czekałem i ruszyłem biegiem w jego stronę. Chyba nie muszę mówić, że jestem bardzo szybki, prawda? Może powinienem zmienić formę, by szybciej się tam znaleźć? Chociaż już teraz biegnę szybciej niż koń w galopie… a, nie ważne. Ruch to zdrowie!
 Przyspieszyłem jeszcze trochę bieg i skupiłem się na aurze którą wyczułem. Ludzka, patrząc po jej sile, to nic więcej jak tylko bandyci, ale lepsze to niż nic! Przynajmniej zabije nudę~~
 Po kilku minutach wbiegłem do lasu, a bieg przez korzenie, między drzewami i tak dalej, nie był dla mnie szczególnie uciążliwy, więc szybko znalazłem moje cele. Obecnie siedzieli wokół ogniska i opowiadali o tym jak to się im ostatnio nie powodzi, jak to ciężko jest być teraz bandytą i tak dalej i tak dalej. Chlali przy tym ile się tylko dało, ale to dobrze, są przygotowani do zabawy! Bez cienia zawahania zeskoczyłem z małego klifu przy którym rozbili obóz i wylądowałem pośród nich, w takim miejscu by wszyscy mnie widzieli.
 - Kim ty do cholery jesteś?! - Człowiek, który chyba był ich szefem, odezwał się do mnie i sięgnął po swój topór. Był chyba najbardziej trzeźwy z nich wszystkich, normalnie nie powinno się zaczynać od najgrubszej ryby, ale walić to.
 Nic mu nie odpowiedziałem tylko wskazałem go rękę i prowokacyjnie pomachałem by na mnie ruszył. Może i nie był pijany, ale na pewno nie trzeźwy, więc łatwo dał się sprowokować i ruszył na mnie. Ja w między czasie, roztoczyłem negatywną energię wokół ich obozu by nikt nie mógł uciec. Szefuncio wziął wielki zamach i wyprowadził cios z góry. Nie próbowałem się nawet obronić, czy zrobić uniku. Jego cios uderzył w moje lewe ramię, odcinając mi rękę. Gdyby nie zrobił nawet tego byłbym bardzo rozczarowany.
 - HAHAHAHAHA! CO to ma być do cholery! - Roześmiał się głośno, a reszta zaczęła się śmiać razem z nim. - Wparowałeś tu tylko po to byśmy cię zabili?! Ciekawy sposób na samobójstwo! HAHAHA! - Taaak, czas chyba zaczynać~~
 Nic nie mówiłem, ale z mojego ramienia wypłynęła mroczne energia, która sięgnęła po moją odciętą rękę i wstawiła na swoje miejsce, nawet moje ubranie było całe.
 - Moja kolej! - Powiedziałem do oszołomionego szefa, który nie wierzył w to co właśnie zobaczył. Wbiłem moją dłoń w jego brzuch, mógłbym go przebić na wylot, ale po co? Kiedy moja dłoń była już w środku, zacząłem z niej uwalniać negatywną energię. Ofiara zaczęła krzyczeć, ale nie czy kogoś to dziwi? W następnej sekundzie jego kości mięśnie, krew i cała reszta zaczęły się ze sobą mieszać, skóra się rozerwała i została pochłonięta przez ten miszmasz, kiedy wszystko już się wymieszało, wchłonąłem go całego do mojego ciała razem z duszą, która aż krzyczała nad swoim losem. Mniam~~
 - A więc - Przemówiłem do reszty tej nic nieznaczącej bandy, która szczała po gaciach. - Zaczynamy?!
 Moje ofiary chciały uciekać, ale nie ma ucieczki z tej izolatki! Każdą z nich zajmowałem się powoli, na inny sposób, najczęściej zostawiając ich z takim zdeformowanym ciałem, by się jeszcze trochę popławili we własnym szaleństwie zanim ich pożrę. Dopiero kiedy mi się to znudziło pochłonąłem ich wszystkich, razem z barierą.
 - A więc, wyjdziesz sam szczurze, czy mam się do ciebie pofatygować?! - Krzyknąłem w stronę osoby która chowała się za głazami, powoli idąc w jej stronę.


< Szczurze? Gotowa na przygody~? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...