środa, 16 stycznia 2019

Od Hasharian do Riny - A więc tak...

Obudziłam się bardzo wcześnie rano, czułam odurzający zapach krwi. Niestety ale chyba wpadłyśmy z Riną w tarapaty. Odór ten bowiem pochodził od martwych zwierząt powieszonych za tylne kończyny na drzewach, wszystkie pozbawione były głowy. Zaczęłam budzić dziewczynę, musimy jak najszybciej stąd uciekać, inaczej będzie po nas. Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy nikt już nie przybył. Ta jednak obróciła się na drugi bok i zupełnie mnie zignorowała. Potrząsnęłam nią tak by się obudziła, nie pytała czemu, wystarczy, że spojrzała przed siebie. Spojrzałam na jej nogę, możemy biec.
Odsapnęłyśmy dopiero kilka kilometrów dalej i tak nie będąc pewne, czy nas nic nie goni. Może to szalone ale bardzo dobrze znam to plemię i nie chciałabym mieć z nimi do czynienia. Są okrutni w swoich czynach i niezbyt delikatni. Spojrzałam na moją towarzyszkę, chyba oczekiwała wyjaśnień.
- Chyba zapomniałam wspomnieć, że w tutejszym lesie grasuje mordercze plemię. - uśmiechnęłam się głupio.
- Teraz mi to mówisz? - westchnęła.
- Jakoś wyleciało mi to z głowy. Proponuję udać się do wioski Prieve, jesteśmy niedaleko niej, tak szybko biegłyśmy, że nawet nie odczułyśmy przebiegniętych kilometrów. Jesteś głodna, a ja mam odrobinę złociaków, a nawet jeśli nie, to bardzo szybko je zarobię. Niestety zaglądając do sakiewki nie znalazłam ani grosza...
- Wybacz mi Rina...ale muszę Cię na chwilkę zostawić. - zaczęłam wypatrywać wzrokiem jakiegoś bogatego mężczyzny...lub kobiety. Wszystko mi jedno, byleby tylko dostać pieniądze. Podeszłam do jednej z wysokich elfek. Przywitałam się grzecznie i zaczęłam jej słodzić.

<Rina? Wybacz, że takie krótkie.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...