środa, 30 stycznia 2019

Od Yennefer do Searila - Nauka latania i zaufania...

Podniosłam się z ziemi z lekkim trudem, ale w końcu samodzielnie. Może i nieźle oberwałam, ale podniosę się zawsze sama, bo tylko na siebie mogę liczyć. Tego przynajmniej nauczyłam się po odkryciu całej prawdy. A propo samotności, ptak o którego zapytał Searil zniknął gdzieś odkąd zeskoczyłam facetowi na głowę. Nawet na nim nie mogę polegać.
- Jeżeli pytasz o Ferre to znika kiedy tylko ma okazję - odparłam poważnie i spojrzałam w tym samym kierunku, co facet - Wiesz co oznaczają? - zapytałam wskazując brodą na tatuaże ostatniego zabitego.
- Coś tam słyszałem - wzruszył ramionami i spojrzał na mnie - To co? Zabierasz się do pracy?
Przypomniał mi o czterech ciałach, które najlepiej byłoby gdzieś zakopać lub znaleźć jakikolwiek inny sposób aby się ich pozbyć. Niepewnym wzrokiem zlustrowałam wszystkie masywne cielska i głośno przełknęłam ślinę jednak po chwili wyprostowałam się i podeszłam do pierwszego. Złapałam go pod pachami i uniosłam na tyle ile pozwalała mi moja siła, czyli marne kilka centymetrów nad ziemią. Za wioską znajdują się lasy, w których raczej nikt nie urzęduje, więc można ich tam zakopać. Skierowałam się w tamtym kierunku ciągnąc martwego mężczyznę, który piętami zadzierał o ziemię. Wydawało mi się, że idzie mi całkiem nieźle i zaszłam całkiem daleko, ale gdy uniosłam głowę spostrzegłam, że oddaliłam się od Searila zaledwie 3 metry. Zrezygnowana opuściłam głowę i głośno westchnęłam. Chyba jednak będę zmuszona poprosić o pomoc.
- Co tak stoisz? Może mi pomożesz? - w mojej głowie te słowa brzmiały nieco przyjaźniej niż po tym, jak z trudem już wycedziłam je przez zęby.
- Jak sobie aniołek życzy - uniósł kącik ust i podszedł odpychając mnie lekko, a potem sam złapał martwego pod pachami - Poradzę sobie. Idź po kolejnego - dodał po czym pociągnął zwłoki dalej.
Pokiwałam lekko głową wycierając ręce z krwi przebitego mieczem i ukucnęłam przy tym, którego ogłuszyłam jako pierwszego. Zdjęłam mu z głowy kaptur, który zasłaniał znaki wytatuowane czarnym i granatowym atramentem. Większość z nich wyglądało na jakieś litery nie znanego mi wcześniej języka, ale były tam również wymalowane czarne skrzydła poobdzierane z piór. Skoro ci tutaj aniołami nie są, a nie są na pewno to znaczy, że muszą na nie polować albo przynajmniej ich bardzo nienawidzić. Szczerze to się im nawet nie dziwię. Niektóre aniołki nie są takie święte jak być powinny. W głowie jednak zaświeciła mi się lampka. Skoro szukają aniołów to na pewno muszą wiedzieć, gdzie znajduje się ich królestwo. Obejrzałam szybko jego obrażenia i nie wyglądały na tak poważne, więc teoretycznie powinien żyć. Nie myliłam się, gdyż chwilę później facet szybkim ruchem wyciągnął rękę i pociągnął mnie za włosy. Jęknęłam trochę to ze zdziwienia, trochę z bezradności, a trochę nawet z bólu gdy to jeszcze poczułam jak skutecznie zablokował mnie nogam i przystawił nóż do gardła. Gdy to on będzie miał nade mną przewagę, na pewno nie wydobędę z niego żadnych informacji. Na moje szczęście w miarę szybko Searil był już z powrotem. Gdy zorientował się co ma miejsce, nieoczekiwanie wyciągnął z kieszeni shurikena, który poleciał w stronę trzymającego mnie zbira i wylądował głęboko w jego ramieniu. Zdezorientowany złapał się od razu za ramię wypuszczając przy tym nóż, który i tak zaczepił o mój na szczęście policzek. Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i przewróciłam go twarzą do ziemi jednocześnie przygniatając go do niej.
- Koniec tej zabawy - zniecierpliwiony mężczyzna gotów był wyjąć miecz.
- Zaczekaj! - zatrzymałam go wyciągając dłoń w jego stronę - Przyda mi się żywy - odparłam mocniej wciskając mu kolano w plecy na co burknął niezadowolony.
- Jak chcesz - nie rozumiał, ale dał mi wolną rękę, za co byłam mu wdzięczna - Ale trzeba zająć się resztą.
Pokiwałam głową szybko wymyślając plan jak na dłużej przytrzymać faceta, żeby nie prysnął.
Chwilę później był już mocno przywiązany wytrzymałą liną do pobliskiego drzewa, a reszta ciał została zakopana gdzieś w lesie. Zajęło nam to kilka godzin. W tym czasie zdążyło się rozjaśnić, a las wyglądał na tyle przyjemnie, że nikt nie spodziewałby się, że gdzieś na jego terenie zakopano trzy martwe ciała. Wracaliśmy z Searilem do przywiązanego typa, abym w końcu go mogła przesłuchać. Po drodze było dosyć cicho, ale stwierdziłam, że zdobędę się na coś, czego zazwyczaj nie robię.
- Dziękuję - wydukałam odwracając wzrok w przeciwną stronę.
- Hm? Coś mówiłaś? - dopytał nastawiając ucha, a dobrze wiedziałam, że mnie usłyszał.
- Dziękuję! - odparłam głośniej wywracając oczami.
- A więc jednak potrafisz - zrobił wielkie oczy, po czym cicho się zaśmiał - O co masz zamiar go wypytać?
- Lider gildii, do której należę wspominał o tych znakach - odparłam wzruszając ramionami starając się odbiec od moich prawdziwych intencji.
- Ale tobie nie chodzi o to - od razu zauważył i to nie pierwszy raz, przez co ponownie zaczyna działać mi na nerwy.
- Może mieć ważne dla mnie informacje, okej? - przytrzymałam się widząc, że zbliżamy się do drzewa - Szukam czegoś, a od dawna nie miałam żadnego tropu aż do dzisiaj. Nie zaprzepaszczę takiej okazji - wyjaśniłam odwracając się w stronę przywiązanego mężczyzny. Wciąż zastanawiałam się jak wyciągnąć z niego informacje, bo łatwe to na pewno nie będzie. Skrycie liczyłam na nikłą pomoc Searila chociaż w końcu nie zdobyłam się na to, żeby o nią poprosić.

<Searil? Send help>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...