poniedziałek, 14 stycznia 2019

Od Insaniego do Nessy - Początek wycieczki i szczur...

- Kim ty do cholery jesteś psycholu?! - Wykrzyczała demonica siadając na głazie, za którym jeszcze przed chwilą się chowała. 
 Zmieniłem swoje ciało w czystą negatywną energię i przeniosłem się za jej plecy, a następnie na powrót przyjąłem ludzką postać. 
 - To chyba ja powinienem o to zapytać, nie uważasz demonico? - Powiedziałem spokojnie z uśmiechem, a ona jak tylko mnie usłyszała zza swoich pleców od razu odskoczyła kawałek dalej i spojrzała na mnie ostrożnie. 
 - Skoro wiesz, że jestem demonem to twoja kolej przedstawienia się. - Spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem. 
 - To że wiem jakiej jesteś rasy nie znaczy że się przedstawiłaś wiesz? - Odparłem i zeskoczyłem z kamieni na grunt. Może zamiast się tak z nią bawić powinienem ją po prostu zabić i pochłonąć jej duszę? 
 - Dobrze, jestem Nessa a ty? - Powiedziała z lekkim wahaniem po chwili zastanowienia. 
 - Jestem Insani, a teraz przejdźmy do sedna, zabić cię czy nie? - Wypowiedziałem na głos mojej wewnętrzne rozterki, może uda jej się przekonać mnie do zmiany zdania? Bądź co bądź jest pierwszą osobą z którą rozmawiam, więc dajmy jej szansę. 
- Nie! Chciałam bym dotrzymać ci towarzystwa! -spojrzała proszącym wzrokiem… ale co to ma być za prośba? 
 - Patrząc na ciebie, widzę że byłabyś strasznie upierdliwa. - O cholera… straciłem zainteresowanie… - Dobra, znikaj, nie zabiję cię, straciłem ochotę. - Odpowiedziałem ziewając przy tym i ruszyłem dalej w swoją stronę. 
Kiedy zastanawiałem się kiedy ponownie spotka mnie coś wartego uwagi, ta dziewczyna z wcześniej… Nessa? A cholera wie, demonica stała się niewidzialna i zaczęła iść za mną. Co jest z nią nie tak, przeżyła i zamiast uciekać to jeszcze pcha mi się pod ostrze? A zresztą, powiedziałem że jej nie zabiję, więc niech sobie robi co chce. 
 I tak zleciał nam jakiś czas, ja ciągle kroczyłem przed siebie, zabijając na różne sposób poruszające się bandy bandytów, czerpiąc z tego satysfakcję, a pewna osoba z całych sił starała się nadążyć, w końcu czasem zdarzało mi się biec z podobną prędkością co wcześniej do jakiejś nady więc czasem mnie gubiła, ale zawsze wracała… Ona jest stalkerem czy co? 
Minął pierwszy dzień, a później następny i jeszcze jeden, a kiedy ja cieszyłem się z zdobytej mapy od jednego kolesia coś przykuło moją uwagę. A właściwie brak tego czegoś. Moja Stalkerka zniknęła? Zaciekawiony zwiększyłem zasięg percepcji i znalazłem ją, jak leży na ziemi, a kiedy do niej podszedłem, doszedłem do pewnych wniosków, padła z głodu… 
 - Ty tak na serio? - Zapytałem kucając nad jej głodującym ciałem… Nawet ludzie nie umierają z głodu po trzech dniach… Mnie coś takiego w ogóle nie dotyczy, więc… 

< Rozdział pisany w trudach przez naszą dwójkę, proszę o wyrozumiałość XD > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...