piątek, 25 stycznia 2019

Od Miry do Tenge - Piękne zachody słońca

Nie przewidziałam, że podczas, gdy się tak nagle zatrzymam, Tenge może polecieć dalej... W końcu jeśli dla mnie coś wygląda na spokojne lądowanie, to niekoniecznie może oznaczać to samo dla pasażera. Przemieniłam się niezwłocznie w moją ludzką formę i już chciałam ją przeprosić, jednak widząc jej zdenerwowanie na twarzy po tym, jak masowała swój obolały tyłek, przełknęłam głośno ślinę i podniosłam brwi, uśmiechając się przepraszająco. Po chwili już dostałam serdecznego przytulasa od towarzyszki. Ulżyło mi, że nie dostanę kolejny raz, od kolejnej osoby z liścia. Przyznałam jej rację, że to nie było przemyślane, bo to W OGÓLE nie było przemyślane. No, poza masakrycznie szybkim "zaplanowaniem" od czego po drodze się odepchnąć.
Uspokajając jeszcze serce, któremu najwyraźniej już nie starczało miejsca na szaleństwa po tej wcześniejszej sytuacji, pozwoliłam prowadzić całe swoje ciało w biegu za przyjaciółką. Cieszyłam się, że Tenge jest tak wyrozumiałą osobą. Mimo towarzyszącego jeszcze lekkiego stresu, na twarzy miałam uśmiech. No bo jak ktoś się cieszy, albo śmieje, to jak tu się nie uśmiechać.
O lesie Duhaki dosyć dużo słyszałam, jednak gdy miałam okazję już w nim być, to nie przebywałam tam zbyt długo. Bardzo chętnie bym go znów odwiedziła. Nagle usłyszałam kolejne burcznenie dobiegające z mojego żołądka. Natychmiast zaczęłam buszować w plecaku, czy przypadkiem nie zostawiłam w nim jakiegoś jedzenia. Niestety, o zgrozo, nie znalazłam niczego zdatnego do spożycia. No tak... przecież zjadłam wszystko wcześniej i nie spakowałam nic na później... A przez tych wszystkich strażników nie poszłyśmy od razu na jakieś jedzenie, tylko trzeba było od razu wiać.
- Tenge?... - gdy się odwróciła w moją stronę, już chciałam spytać, czy gdzieś nie możemy się zatrzymać, albo cokolwiek, żeby coś zjeść, jakieś owoce by się może znalazły po drodze, ale mój brzuch stanowczo mnie wyprzedził i zaburczał, jakby się w nim działy niestworzone rewolucje.- ... No właśnie. Właśnie to chciałam powiedzieć... heh...
Nagle zwróciłam głowę w stronę korony jednego z drzew, gdzie zrobiło się jakieś zamieszanie i ptaki się rozleciały na wszystkie strony, jakby je coś wystraszyło.

<Tenge?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...