czwartek, 17 stycznia 2019

Od Ignis do Lucy - Porażka dołuje, doświadczenie wzmacnia...

Nie zwracałam uwagi, czy nowo poznana za mną idzie. Moim celem było znalezienie tego głupiego drzewa, pod którym zostawiłam resztę moich rzeczy. Kiedy w końcu udało mi się, wyciągnęłam swoją torbę, którą ukryłam między jego korzeniami. Otworzyłam ją a do środka włożyłam swoje zapasy, zaraz po tym, jak sprawdziłam czy cała jej zawartość tam jest.
- Kim jesteś? – usłyszałam pytanie nieznajomej.
Spojrzałam na nią, miałam nadzieję, że odpuści sobie podążanie za mną, ale to były tylko złudne marzenia.
- Ignis, skoro musisz wiedzieć – wstałam aby rozejrzeć się i zdecydować, w którą stronę się teraz udać. – A ty? – zapytałam od niechcenia.
- Lucy – zauważyłam, że moja rozmówczyni trzymała się na dystans.
Z jednej strony rozumiałam to i było mi to na rękę, ale po części irytowało mnie to. Kim ja niby dla niej byłam? Głupią maszyną do zabijania? Z resztą, nie obchodziło mnie to, w końcu jest to obca. Wyciągnęłam spod peleryny moje dwa, długie, rude warkocze.
- Jeszcze jakieś pytania? – założyłam ręce na piersi.
Odpowiedziała mi cisza.
- No i zajebiście, a teraz ty zajmiesz się swoimi sprawami a ja swoimi i wszyscy będą zadowoleni – odwróciłam się do niej tyłem.
Chciałam odejść, czekała mnie długa droga a pozostanie w jednym miejscu na dłuższą chwilę, mogło się dla mnie, sówki i całej okolicy nieprzyjemnie skończyć.

<To co, na razie takie krótkie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...