sobota, 19 stycznia 2019

Od Ignis do Lucy – Porażka dołuje, doświadczenie wzmacnia

Kiedy dotarłam do lasu, od razu zauważyłam coś, co mnie na chwilę sparaliżowało. Niektóre drzewa były całkowicie zamrożone, co nie jest normalne patrząc, że temperatura nie pozwoliłaby na to
Chyba, że chłodziarka która za mną podąża tu była. Nie pamiętam ile tak stałam, ale z mojego odrętwienia wyrwała mnie Lucy, lekko mną potrząsając.
- Ignis strażnicy się zbliżają, zaraz tu przybędą – powiedziała prawdopodobnie już któryś raz.
- Kurwa mać… - zaczęłam się rozglądać za możliwością ucieczki.
Instynkt przetrwania podpowiadał, aby pobiec w las, ale rozum mówił, że może tam czekać mój przeciwnik.
Ze względu na brak czasu, złapałam dziewczynę mocno za nadgarstek i pociągnęłam ją w stronę drzew, zmuszając do biegu. Ignorowałam jej pytania, nie było na to czasu. Nie uciekłyśmy zbyt daleko, kiedy mogłyśmy usłyszeć tętent koni.
Chwilę później usłyszałam znajomy świst strzały. Te dupki miały wśród siebie łuczników.
- Biegnij do cholery jasnej, jeżeli życie ci miłe! – krzyknęłam do sówki, zmuszając ją do przyspieszenia.
Nagle syknęłam z bólu i poczułam pieczenie na nodze. Któryś z tych cweli celował w moją nogę, ale strzała tylko przecięła moją skórę, prawdopodobnie dosyć głęboko.
 Zmiennokształtna nie miała tyle szczęścia. Usłyszałam jej krzyk, ale nie mogłam się odwrócić aby sprawdzić czy nie dostała w nogę, bo skończyłabym z twarzą w drzewie. Niestety przez to oraz zmęczenie, zaczęłyśmy zwalniać a goniący nas strażnicy zaczęli nas okrążać. Nie miałyśmy innej możliwości, jak zatrzymać się.
- Czyżby nasze gołąbeczki zamierzały się poddać? - przemówił jeden z tych obleśnych typów, których z uśmiechem na twarzy bym pobiła.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale coś mi przerwało. Jeden, głośny ryk który prawdopodobnie można było usłyszeć z każdego zakątka lasu. Z rykiem, temperatura zaczęła spadać.
- No i mamy przejebane… - odezwałam się, patrząc się w stronę, z której ten odgłos dochodził.
Nie trzeba było długo czekać, aby gigantyczny, niebieski smok się pojawił. Jego obecność wywołała niewielki popłoch wśród goniącej nas grupki, ale on nie zwracał na nich uwagi. Nawet bez patrzenia na niego wiedziałabym, że jego ślepia patrzą prosto na mnie. Smok zaryczał kolejny raz i miał przystąpić do ataku, kiedy jakiś głupi śmiałek, strzelił do niego z łuku. Na jego nieszczęście, trafił go, przez co gadzina odwróciła się w ich stronę i zaczęła ich atakować. Wykorzystując zaistniałą sytuację, ponownie złapałam stojącą za mną Lucy i tym razem zgodnie pobiegłyśmy jak najdalej od tej sceny. Zatrzymałyśmy się dopiero przed głęboka dziurą w ziemi.
- Cholera… nie mamy wyjścia, wskakuj – mówiłam, patrząc na nią.
- Mam skoczyć nie wiadomo gdzie?
- Wolisz zostać tu i mieć do czynienia z wkurwioną lodówką? Jak tak to proszę bardzo, ale jeżeli zależy ci na zachowaniu życia to wskakuj i nie marudź.
Drugi raz nie musiałam się powtarzać, dziewczyna posłusznie wskoczyła do dziury. Kiedy upewniłam się, że wylądowała i odsunęła się, skoczyłam za nią.
- Kurwa – mój upadek nie mógłby się odbyć bez mojego jakże soczystego przekleństwa.
Wstałam, masując bolące nogi i rozejrzałam się. Na ziemi buło trochę gałęzi i jakieś kamienie, czyli jest możliwość, że uda nam się wzniecić ogień. Później spojrzałam na zmiennokształtną. Strzała wystawała jej z ramienia.
- Odwróć się – powiedziałam.
- Co chcesz zrobić? – cofnęła się, jak tylko się za bardzo zbliżyłam.
- Po prostu się odwróć, gdybym chciała cię zabić to dawno bym to zrobiła bez zbędnego pierdolenia – czułam, że jeszcze trochę a puszcze jeszcze bardziej soczystą wiązankę.
Dziewczyna odwróciła się, możliwe, że przez to iż wyczuła mój nastrój, co nie było zbyt trudne. Ja natomiast podeszłam do niej i jedną ręką przytrzymałam ją a drugą chwyciłam za wbitą strzałę. Jednym, szybkim ruchem ją wyciągnęłam, powodując u niej kolejny krzyk z bólu. Rzuciłam pocisk na ziemię a drugą ręką sięgnęłam do torby. Wyciągnęłam z niej mały, szklany flakonik, który otworzyłam. Część jego zawartości wylałam na jej ranę, przez co mogła poczuć lekkie pieczenie. Nikt w końcu nie powiedział, że kuracja łzami feniksa jest bezbolesna.

<Lucy? Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że nie będziesz zła za tą strzałę.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...