środa, 23 stycznia 2019

Od Miry do Tenge - Piękne zachody słońca...

Kiwałam głową, gdy Tenge tłumaczyła mi poszczególne rzeczy. Akurat ze współpracą z innymi nigdy nie miałam problemu. Zapisywałam informacje w mózgu i muszę przyznać, że za bardzo się nad nimi zamyśliłam, bo gdy Tenge chwyciła i pociągnęła moją rękę, omal się nie wywróciłam... znowu...
W każdym razie już po chwili kitrałyśmy się przy wyjściu, gdzie ponoć straży było mniej niż przy pozostałych. Mnie się jednak zdawało, że wszędzie jest tak samo dużo strażników, ale stres robił swoje. Z nerwów już kończyły mi się paznokcie do obgryzania, a moje czoło i klatka piersiowa były tak mocno oblane potem, że można było z niego nalać pełno wody do basenu. Tenge jeszcze do tego dała znać, że czasu nie mamy za wiele, nawet na wezwanie jej przyjaciół do pomocy. Cholera jasna, wiedziałam, że muszę się najpierw ogarnąć, bo nas przerobią na szaszłyki.
- Dobra! - powstałam, napięłam mięśnie całego ciała... no i zdradziłam naszą kryjówkę. Słyszałam, jak Tenge przybija dłonią w swoje czoło. Ja za to natychmiast padłam na brzuch na ziemię i udawałam, że mnie nie ma.
- Hej! Wy tam!- kilku strażników zaczęło podążać w naszą stronę. Na szczęście nie dali rady zbyt szybko nawet biec w tym czymś co mieli na sobie, jako odzież ochronna.
- Nosz ty w przeterminowane pieczarki! Dobra, nie ma czasu, wsiadaj szybko, bo za chwilę mogą nas tak stłuc, że nas babcia rodzona nie pozna!- powiedziałam szeptem do Tenge, lekko się jąkając. Po tym moje ręce przeistoczyły się w łapy z czarnymi, wysuniętymi pazurami. Po krótkiej chwili przeobraziłam się już cała w geparda, kucając i czekając na towarzyszkę. Dałam łbem znak, żeby wsiadała, a łapami już ze stresu przebierałam w miejscu. Po chwili poczułam, jakby ktoś mi chciał wyrwać futro z szyi. No ale trudno, trzeba jakoś się przedostać, a jako, że to ja spartaczyłam, to trzeba się śpieszyć.
"Mocno się trzymaj"- to powiedziałam tylko w myślach, gdy Tenge już usadowiła się na moim grzbiecie, bo w tej formie niestety nie potrafiłam mówić.
"Do wszystkich na pokładzie: przewidujemy turbulencje..."- strażnik już wyciągał miecz, ja za to napięłam tylne kończyny i skończyłam nad głową zdziwionego strażnika. Wokół szyi poczułam zaciskające się ręce. Wydawało mi się, jakby czas na chwilę spowolnił. Widziałam, jak dwóch spośród zebranych strażników napina łuki, inni wyciągali miecze z pochew, a na ich twarzach było widać zamieszanie z poplątaniem. Mam nadzieję, że Tenge zakryła twarz, żeby nas jakoś nie rozpoznali w późniejszym czasie. W sumie to chyba i tak mamy trochę przerąbane, bo zmieniłam się tak jakby na ich oczach, chociaż i tak mam nadzieję, że wcześniej nas nie zauważyli...
Gdy moje łapy tylko dotknęły rogu kamiennego budynku naprzeciwko nas, od razu się odepchnęłam. Rozciągnęłam cały tułów i łapy w locie nad strażnikami, a po chwili już nad murami miasteczka. Po zrobieniu obrotu, by ustabilizować skok oraz aby nabrać lepszego rozpędu, odepchnęłam się kolejny raz, ale tym razem już od drzewa, które rosło sobie spokojnie kawałek za miedzą. Mam nadzieję, że Tenge nie ma choroby lokomocyjnej. Tylne łapy zaczęły się poruszać w powietrzu jak galaretki, a całym ciałem wystrzeliłam jak z procy dzięki mocnej gałęzi drzewa.
Zaczęłam biec już po ziemi, która przez moje pazury trochę była zmasakrowana w pewnych miejscach. "Jeszcze chwilka...". Z każdą sekundą strażnicy znikali z pola widzenia, a po ominięciu dosyć dużej ilości drzew, aby ich zgubić, wybiegłam wraz z przyjaciółką na wielką polanę, skąd widać było piękne doliny i słońce powoli zbliżające się ku zachodowi. Uwielbiam widoki tak rozległych miejsc, skąd widać nawet góry w oddali. Przystanęłam na chwilę  i spojrzałam za siebie sprawdzając, czy aby na pewno żaden z facetów nie chwycił się mojego ogona i nie leciał na nielegalu. Na szczęście nawet miasto było dosyć daleko, więc nawet nie było słychać krzyków strażników, które niewątpliwie miały tam miejsce. Nagle z mojego brzucha dobiegł jakże straszliwy ryk wołania o jedzenie. Ja na to wydałam z siebie krótki ćwierk i podwinęłam przednią łapę pod pierś.

<Tenge?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...