wtorek, 29 stycznia 2019

Od Mirona do Aesandi - Nostalgiczny spokój

Wszystko wskazuje na to, że trafiłem na tego typu terytorium, gdzie nie za bardzo tolerują wycieczki... Jak to ujęła, miała swoje powody, ale to wcale nie musiało tłumaczyć tego, że pozabijała tamtych ludzi. Moja brew poleciała do góry, jednak chyba już nie była na moim czole, a latała sobie już nad chmurami. Moje uczucia w największym stopniu teraz zajmowało zdziwienie, bo nie spodziewałem się, że klany typu tej dziewczyny jeszcze istnieją. Pewnie się ukrywają, albo coś w tym rodzaju, co by świadczyło o tym, w jaki sposób na teraźniejszą chwilę przedstawiała sytuację.
- Ja tutaj słuchaj przyszedłem..- w międzyczasie z plecaka wyciągnąłem ten kwiat, który zerwałem wcześniej - ... po kwiat, który ma dokładnie ten sam kolor, tylko posiada jeszcze takie białe plamki na środkowych częściach płatków... no i właśnie zapomniałem jak się nazywa, pamiętam tylko wygląd... ogólnie wybrałem się tutaj, bo w tym terenie na każdym kroku można spotkać jagody, które są najsmaczniejszymi owocami na całym świecie, lub właśnie różne zioła, które są potrzebne mojej starszej wiekiem przyjaciółce.
Zgodnie z prawdą wszystko powiedziałem, no bo co ja będę wymyślać bez sensu, a nie miałem też przecież najmniejszej ochoty się jakoś droczyć z tym, że na pytanie nie odpowiedziała pierwsza. Brew mojej rozmówczyni chyba też już wyleciała hen wysoko. Mam nadzieję, że to nie przez to, że przypadkiem wzrok mi na moment zleciał na jej klatkę piersiową.
- Jeśli to cię w jakiś sposób uraziło, że tu jestem, to przepraszam, nie wiedziałem, że jakoś ten teren jest przez kogoś przejęty... - zrobiłem dłonią gest okręgu, pokazując w stronę ziemi. - ...Dobra, teraz ty. -wskazałem dłonią w stonę nieznajomej. W tym samym momencie zobaczyłem, że po mojej dłoni leci sobie strumyczek krwi. Musiałem zadrapać się o jakąś szaloną gałąź, która tylko czychała na zrobienie komuś rany. Rozglądnąłem się krótko wokoło, ale nie zauważyłem żadnej wody, no trudno. Otrzepałem więc tylko dłoń w powietrzu i odchrząknąłem.
Skrzyżowałem ręce i czekając na wyjaśnienia, przypomniało mi się, że te ciała facetów nadal leżą sobie wesoło w trawie. Trzeba będzie ich zakopać, ale to za chwilkę. Z resztą przecież i tak nie uciekną. Sam sobie w myślach przybiłem piątkę za ten udany żart.

<Aesandi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...