czwartek, 17 stycznia 2019

Od Riny do Hasharian - A więc tak...

Hasharian zniknęła gdzieś w tłumie, mówiąc szczerze nie wiedziałam CO DOKŁADNIE miała na myśli przez zarobienie paru monet... Też byłam lekko zdziwiona, że chciała mi pomóc lub chociaż kupić mi jakieś jedzenie bym mogła żyć dalej. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, prawdopodobnie długo zajmie jej czas zbieranie pieniędzy, prawdopodobnie zejdzie to do wieczora a ja w tym czasie nie mam gdzie się podziać. Postanowiłam zagłębić się w stronę gór gdzie była jaka kolwiek zwierzyna, pomimo obaw, że zaraz jakiś kłusownik mnie namierzy jako zwykłego i przerośniętego wilka, i będzie miał ochotę przestrzelić mi łeb. Po dłuższym spacerku, w górach zaczęłam skradać się w zmienionej formie wilkołaka by upolować zwierzynę. Ku mojemu zdziwieniu, nigdzie nie było nawet jebanego węża... Poczułam się z tym wszystkim bardzo dziwnie, tak jakby wszystko zniknęło lub czas się zatrzymał. Ruszyłam dalej z myślą, że chociaż znajdę jakiegoś zająca czy królika, jednak coś innego mnie jeszcze bardziej zdziwiło niż brak jakiej kolwiek zwierzyny, mianowicie krew. Przede mną ukazała się wielka ściana w raz z paroma większymi skałami, wyglądało to jak jakaś lawina lub coś w tym rodzaju. Wokół tych skał rozprzestrzeniała się krew, flaki a nawet jedno wyrwane serca a wokół tego wszystkiego dwaj zabici żołnierze. -Co tu się stało...- Odpowiedziałam lekko zdziwiona tym wszystkim, nie odczuwałam strachu ani jakiegoś
obrzydzenia ale jednak mnie to lekko zaniepokoiło, ale warto skorzystać z okazji, z głodu zrobię wszystko... Prawie...
Podeszłam to wyrwanych organów i żywcem zaczęłam je jeść, przeważnie przypiekam cokolwiek ogniem zanim to zjem, tym razem jednak sytuacja była inna.
Pomimo zjedzenia tego wszystkiego, lekko zabrało mnie na wymioty a głód nadal nie był na tyle nasycony bym mogła normalnie funkcjonować. Usiadłam pod jedną skałą i zaczęłam gwałtownie oddychać, dopiero po chwili uspokoiłam oddech i na moment przymknęłam swoje oczy. Dopiero po godzinie się ocknęłam widząc kompletną ciemność, nie wiedziałam co dokładnie się dzieje ale znów usłyszałam jego śmiech, ten jebany chuj znów coś planował...
-ZAMKNIJ MORDĘ!- Krzyknęłam zdenerwowana, wstając złapałam za swoją poniszczoną torbę. Z niej wyciągnęłam pewien sztylet (taki który ma na profilówce). Oko, które było zakryte zaczęło mnie napierdalać jak nie wiem co, ból zawsze był nie do zniesienia i tym razem było to samo, ściągnęłam moją chustę wbrew pozorom nie mogłam otworzyć oka, zaciskając w ręce sztylet, wbiłam jego końcówkę w swoje oko, krzyk było słychać chyba w całych górach, po zadanym ciosie chwyciłam się za twarz i zacisnęłam kły z bólu trzęsąc się przy tym, na swoje oko zawiązałam z powrotem chustę po czym chwiejnym krokiem wróciłam w stronę wioski gdzie pewnie Hasharian wykonała swoją robotę i zarobiła nieco pieniędzy, usiadłam pod murkiem za wioską gdzie nikt mnie nie widział, ale miałam nadzieję że moja towarzyszka mnie znajdzie w tym miejscu, innego wyboru nie miałam... Moja chusta była całkiem zamoczona krwią i czarną mazią, które sprawiały mi dyskomfort i nadal gorzkie cierpienie, zsunęłam się lekko z dreszczami jakie zadałam sobie sama, z ledwością chowając sztylet do torby, czekając aż Hasharian wróci z jakimkolwiek łupem.

<Hasharian? Jak tam twoje zabawy z innymi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by...